Posty

Wyświetlam posty z etykietą Language nerd

Bezecnik gramatyki polskiej

Obraz
Smakowity kąsek. Sporo ciekawostek, zabawy z językiem, wyjaśnień na luzie. Same tytuły rozdziałów wiele mówią: Przypadkowe towarzystwo, rzeczownikowa brać, klika czasownika, niesłowne imiesłowy, reszta szajki, językowa atmosfera, własne zdanie. Pozycja (sic!) obowiązkowa dla każdego Grammar nazi oraz dla niesfornych uczniów, których ostrzeżenie Jerzego Bralczyka zachęci miast odstraszyć. Tych ostatnich ma szansę nie tylko rozbawić, ale i pocieszyć.

Nie sięgaj

Obraz
Nie sięgaj po tę książkę, jesliś zbytnio na nostalgię podatny_a jest. Nie sięgaj, jeśliś na bogactwo polszczyzny gotowy_a się nie czujesz. Nie sięgaj, jeśli nie chcesz chwycić za pióro i co smakowitszych fragmentów notować nie pragniesz. Nie sięgaj, gdyś we współczesności tak zanurzon_a, że wszystko inne za osobliwe uznajesz. Nie sięgaj, skoro od historii codziennych tę wielką wolisz, z salonów i bitew. Nie sięgaj, jeśli związków intymnych języka przodków z językami jego sąsiadów poznać nie chcesz. Nie sięgaj, gdyż świat dalej wirować będzie. I tylko czasem coś Ci błyśnie. W wierszu, piosnce folkowej, dyskusji wieczorową porą.

Jak oswoić obcą mowę - słowniki

Słowniki jednojęzyczne - Langenscheidts Großwörterbuch Deutsch als Fremdsprache dla przyszłych germańskich najeźdźców, Compact Oxford English Dictionary dla ich anglosaskich kuzynów czy Le Robert Micro dla miłośników mowy Moliera. Przy okazji, nie rób mojego błędu i nie kupuj sobie Le Petit Robert. Ciężki, że rękę urywa i naładowany cytatami różnych intelektualistów raczej odpycha niż przyciąga do nauki. A Le Robert Micro wcale nie jest taki mikry, chyba, żeby kupić wersję poche (kieszonkową).  Poza tym słowniki sieciowe takie jak Reverso Context, które oprócz tłumaczenia podają przykładowe zdania, faktycznie przez kogoś użyte. Tak, nie tylko te grzeczne 😄 Jeśli chodzi o translatory, to są bardzo przydatne, ale nie ufałabym im bezgranicznie. Sam_a możesz to sprawdzić, włączając funkcję tłumacza na moim blogu. To wyłączne dzieło Google Translate. Są słowa i zdania, w których algorytm potyka się o własne nogi. Zwłaszcza na neologizmach. I oczywiście nie łapie rymu i rytmu.  Co nie znacz

Jak oswoić obcą mowę

Chcesz lub czujesz, że musisz poznać jakiś język obcy? Jeśli tak, to poniżej znajdziesz sposoby, które wypróbowałam na samej sobie. Daj znać, czy do Ciebie przemawiają, ok? 1. Załóżmy, że chcesz lub musisz się czegoś nauczyć z języka mniej lub bardziej Ci obcego.  Możesz oczywiście otworzyć podręcznik czy uprawiać jakąś inną formę samoumartwiania się i cisnąć te wszystkie formułki, listy słówek idealnie oderwane od ich kontekstu. Jasne, że możesz. Nikt Ci nie zabroni. Tylko wiesz co? Gwarantuję Ci, że w krótkim czasie piórka Ci opadną. O ile nie znajdziesz w tym ani odrobiny przyjemności. Na mnie nie patrz, ja jestem zboczona 😉 2. Chyba, że masz uczyć się np. niemieckiego, którego nie znosisz, a Twój brat rodziny ma taki mega kolorowy podręcznik do anglika. Który możesz mu podwędzić, gdy nie patrzy. Żeby się nie wydało, musisz w rekordowym tempie przyswoić te wszystkie czadowe zwroty z komiksów dołączone do jego książki.  3. Jest jeszcze opcja, żeby w samozachwycie wsłuchiwać się we w

Językowy nieporadnik

Będzie pewnie ciut nieskładny Lecz spróbuję, co mi tam Będzie świetnie, mówię Wam Weź talentu mały łyk By się chęć zjawiła w mig By się bawić i nawijać W obcej mowie jak ta żmija Co z Potterem rozmawiała Gdy szyba była jeszcze cała Skąd miał Harry wiedzieć to Że talentu drzemie moc W jego głowie Co się zowie Drzemie darów całe mrowie My mugole mamy gorzej Musim wypić całe morze Nowych słówek, gramatyki Pracowite są z nas smyki Osłuchawszy się z językiem Syczeć umiem z wielkim rykiem Nie jest to czarowne może Lecz dla innych to jak zorze I po całej wielkiej pracy Co słyszymy? To jest cacy Ale to przez talent pewnie I nam wina wtedy zrzednie Bo to pewnie samo przyszło Przypłynęło do nas Wisłą Bez wysiłku i bez spiny Sami teraz to widzimy Gdy pracujesz na coś ciężko Trza opinie przyjąć męsko Że to talent, a nie praca Że wysiłek nie popłaca Cóż, że godzin nie zliczymy Na naukę poświęconą Niech zostanie tak jak jest Wszak mugole mają gest!

Ambivalence

Obraz
Connaissez-vous des livres qui vous fascinent et irritent à la fois ? Originaux et prétentieux ? Totalement différents de ce que vous avez lu auparavant ? Pour moi, c'est le cas de la série linguistique d'Erik Orsenna. Je n'ai lu que "La Fabrique des mots" et "Les Chevaliers du Subjonctif". Brillants et imaginatifs, mais aussi très snobé et misogynes. Qu'en pensez-vous ? Sériez-vous prêt.es de me donner vos exemples ?

Narzecza obce

Obraz
Dawno, dawno temu, gdy języki obce znałam tylko z podręczników, wierzyłam święcie, że władający nimi nativi są jak bogowie. Nigdy nie robią błędów, ich mowa to czysta poezja i oczywiście nigdy nie przeklinają ani nie chodzą na skróty. Cóż 🤷 Potem przyszła era pracy z podminowanymi członkami ADAC, którzy w Polsce padali ofiarą pecha lub własnej naiwności. Jakich zacnych wyrażeń się wtedy nauczyłam, ileż w tym było emocji😄 Potem była jeszcze tona faktur w tym teutońskim narzeczu i przestawienie się na faktury miłośników żab (ach, ta wroga, angielska propaganda). I spore szoki kulturowe w obu krajach. Ale do brzegu. Oprócz podróży i pracy, lubię podeprzeć się książkami dla autochtonów. Również tymi o zawirowaniach wynikających z tego, że język to żywa tkanka. Proporcje na zdjęciu są nieprzypadkowe. W niemieckim czuję się bardziej selbstbewußt, we francuskim raczej pas trop. Kwestia stażu.  Do tej fotografii dodałabym jeszcze jedną pozycję - "La grammaire française et impertinente&q

Edukacja, czyli ubaw po pachy

Obraz
Książki, które ucząc bawią, bawiąc uczą. I posiadają walory kształcące 😉 Na pierwszy ogień wrzućmy "Statystycznie rzecz biorąc",    Janiny Bąk. C złowiek czyta bąbelkując jak szampan zagryziony truskawkami, z cicha rechocząc. Bywa, że takich spazmów dostaje, że otoczenie wezwanie medyka rozważa. Ale czy  Karol Baczkowski  powinien takie niepoważne ataki obsługiwać? A propos dziwnych przypadków, to "Tajemnica eksplodujących zębów" Thomasa to gratka dla każdego, kto chce poznać język czasopism medycznych od XVII do przełomu XIX i XX wieku, czyli z okresu, gdy zawód lekarza był przede wszystkim sztuką, a w niewielkim stopniu nauką. Wielce osobliwe przypadki, choć dawkować je lepiej po kawałku (tyle ich jest) i może niekoniecznie podczas posiłku. Kto zaś poważniejszych opowieści szuka, temu dzieła Jürgena Thorwalda gorąco polecam. "Wytrzyszczka" Michała Rusinka natomiast zaznajomi Was z pochodzeniem nazw miejscowości. Wiele tu zmyłek, a nauka przemiła, bo ksi

Był sobie język polski

Obraz
Był sobie język polski. Nadal jest, a przez to, że nie skamieniał jak łacina, wiele słów zmieniło znaczenie lub zostało zastąpionych przez nowe. Widzieliście na przykład, że chłodnik to nie tylko zupa, ale również zacienione miejsce w ogrodzie? A chłodnica to aleja drzew, chroniących przed upałem? Zaprawdę powiadam Wam, że rację ma Joanna Tkacz czcząc książki, czyli je czytając po prostu (zdjęcie z tym słowem wrzucam do komentarza pod postem). Niektórzy poszli jeszcze dalej. Taki Ludwik Zamenhof, przy którego ulicy się wychowałam, wymyślił własny język, esperanto. Język dający nadzieję. Poświęcił mu całe swoje życie i choć język ten nie stał się lingua franca, to jednak zdobył liczne grono zwolenników. I nadal tysiące osób nim mówią, mając nadzieję na zaprowadzenie w ten sposób pokoju na świecie. Ale by zacząć bawić się w ten sposób, trzeba w ogóle zacząć mówić. Zaczynamy od wyrazów dźwiękonaśladowczych, prostych słów, tworzymy pierwsze zdania. Choćby z Puciem, który podbił już wiele d

Ta sama książka

Obraz
Zdarzyło się już Wam, że czytając tę samą książkę, ale w innym języku niż pierwotnie, inaczej ją odebraliście? Właśnie coś takiego przytrafiła mi się z książką Stephena Clarke'a. Czytając wersję oryginalną śmiałam się do rozpuku, zdając sobie jednak sprawę, że to karykatura Francuzów (i przy okazji Anglików). W tłumaczeniu na francuski miałam momenty, w których rósł we mnie foch, jakbym straciła dystans. Zastanawiam się teraz czy to nie kwestia języka. Tak jakby czytanie w danym języku automatycznie powodowało utożsamienie się z narodem, który ten język stworzył. Ale może to błędny trop. Może chodzi wyłącznie o efekt świeżości. Jak sądzicie? I jakie są Wasze doświadczenia w tej materii?