Małgosia contra Małgosia
Czyli powrót w czytelnicze pielesze. Co czynię rzadko, bo książek, które jeszcze chcę przeczytać jest cała masa. Czasem jednak potrzebuję bezpiecznej przystani, a coś takiego oferują książki już mi znane. Szczególnie te dla dzieci i młodzieży. Szczególnie te z czasów mojego dorastania. Książka Anny Nowackiej dzieje się trochę w połowie lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku, gdy jeszcze nie było mnie na świecie. Głównie jednak w siedemnastym wieku, którego właściwie nie znam (w serialu "1670" realia epoki to tylko sztafaż, z kolei "Córki Wawelu" Brzezińskiej opowiadają o czasach wcześniejszych). Jest to więc podwójna podróż w czasie, co samo w sobie bywa interesujące. Najciekawsze jest w niej zderzenie obyczajów, języka i wierzeń. Wynika z tego sporo zabawnych sytuacji. Bywa też przejmująco, gdy główna bohaterka orientuję się, jak żyje chłopstwo. Lub gdy zauważa, że to wszystko dzieje się naprawdę, że może zginąć, że kilku osobom bardzo na niej zależy. Od czasu do...