Ociepleniu klimatu wbrew Wzięłam me druty I marszcząc brew Czapencję grubą wydziergałam* Czasu bez mała, historia cała Do myślenia się sprowadziła Tak oto zdanie zmieniałam co chwila Tu ściągacz, tam francuz, ówdzie i dżersej I miej tu konsekwencję, kobieto, zdecydować się chciej Gdy kolor tak piękny, że kończyć się nie chce Odcienie on zmienia jak refren w piosence Aż nagle kończyć musisz, skończył się motek Żal ściska, lecz cóż, taki to już splotek Że nim się nacieszysz zabawą przemiłą Będzie już po niej - co było, to było Zostanie po nim jedynie wspomnienie Klapnięta fryzura i znaki na niebie Że wpadłaś, że musisz Znów w przędzy podłubać Afera to gruba To nałóg już, demon jakiś opętał cię niecny Zaświadczyć o tym może Mąż ciut nieobecny Gdy on się w tabletu czeluście zapada Ty gadasz z tą włóczką, by kształt znów jej nadać Tak właśnie się kończy twórczy twój szał Przydatny lub nie, jak zwał go, tak zwał😜 *Bo szal już miałam, w ciąży drugiej dziergałam. Ciąża to cza...