Ćwir!
Weź kilka kresek, stwórz krajobraz. W tym krajobrazie umieść Waltera, podglądacza ptaków. Każ mu znaleźć ptakodziewczynkę...dziewczynkoptaka...Ptysię po prostu. Dodaj żonę Waltera, Tinę, każ jej przejąć większość opieki nad Ptysią, edukacji też. Nie zapomnij o tym, że Ptysia/ Ptyś, po pierwszym zachwycie ludźmi, nadal jest ptakiem. Do ekipy dodaj Lutkę. Dziewczynkę, która chciałaby mieć fajnego tatę. Trafił jej się nieobecny. Mamy nie ma w ogóle. Radzi sobie jak umie. Ptyś dosłownie spada jej z nieba. Zaprzyjaźniają się błyskawicznie. Jest jeszcze Ratownik i...na tym koniec spojlerów. Dostajemy wielowarstwową opowieść, w której równie ważne co słowa są cisza między nimi i rysunki. Rysunki niepiękne, a przez to pasujące doskonale do bohaterów, tak nieidealnych. Snuć możemy myśli przeróżne. O inności, adopcji, niepełnosprawności, miłości rodzicielskiej i dziecięcej, przyjaźni, o chropowatych i niełatwych chwilach w życiu takich jak my. Ludzi i ptakoludzi. A może ludzioptaków? ...