Posty

Wyświetlam posty z etykietą Pisanki

Małpek

Obraz
Małpek nie od razu zorientował się, kim jest. Najpierw powstał tułów i nogi. Umiał więc biegać i odczuwać głód, lecz nic nie widział ani nic nie słyszał. Potem dostał ręce. Łapał nimi, co popadnie. W końcu przyszyto mu pyszczek. A gdy dostał guzikowe oczka i wyszyte czerwoną nitką usta, wydał okrzyk radości.  Ale, zaraz? Czemu nie słyszał sam siebie? Mama szybko odczepiła mu uszy. Grube i mięsiste, tak jak prosił jej Synek. Małpek był prawie gotów. Mógł skakać i fikać koziołki. Czuł jednak, że nadal czegoś mu brakuje. Nagle pacnął się łapką w łepek! Ogon! Chciał mieć ogon! Wiercił się tak strasznie, aż Mama zrozumiała. Dorobiła mu i ogon. Wtedy okręcił się wokół siebie pięć razy i wskoczył Chłopcu na szyję. Uszczęśliwiony pacał go po twarzy łapkami. To zawisał na nim na nóżkach, to na ogonku. Piszczał i krzyczał i choć Mama go nie słyszała, to Synek słyszał aż nazbyt dobrze. - Jak go nazwiesz? - spytała z uśmiechem. - Małpek - wyszeptał Chłopiec - a Małpkowi ze szczęścia zakręciło się

Pierwszorzędny kot

To pierwszorzędny kot - przekonywał ją sprzedawca - miauczy na zawołanie, nie brudzi, nie drapie, nie rozrzuca sierści, nie domaga się ciągłego wypuszczania na balkon i z powrotem, nie zwala doniczek, nie... - Nie żyje? - podpowiedziała mu nieśmiało  - To też - przyznał - ale przede wszystkim nie lata jak popieprzony po domu! - wykrzyknął triumfalnie  - Ale ja nie chcę takiego - grymasiła - Chcę kota, który gryzie mnie w rękę, gdy już wszystko dostał. Chcę zgadywać, o co mu chodzi tym razem. Chcę... - Prawdziwego sierściucha? - rzucił zrezygnowany  - Tak! - stwierdziła - jak pan na to wpadł? - Bo sam mam takiego. Widzi pani, ludzie chcą ideału kota. A potem spotykają kocieła bez jednego kła. Kocieła, który ma alergię na normalne żarcie. I nagle wszystko im się składa do kupy. Ludzie, proszę pani, to urodzeni kotowyznawcy.  - Szczególnie psiarze - dorzuciła - O, tak. Oni szczególnie - potwierdził. - Wie pani co? Dam pani tego pluszaka w gratisie. Niech stracę. Tylko niech pani trochę te

Banał w c-dur

Dzień w pracy pierwszy, dostaję już dreszczy Głowa pęka z hukiem, wnet kogoś ukatrupię

R.I.P.

Na imię mi Blokada Nie dziękuj mi - nie nada się to psu na budę Czas przestać gonić złudę Bógwico wyleźć nie chce Batogiem ego łechcę A nuż coś zeń wycisnę? W przestworza wysłać je myślę By gwiazd w kosz nałapało  Lecz mało to, zbyt mało Gazowe kule te Wypięły na mnie się Przyroda także wredna Swoje robi, małpa jedna Ptaki tu drą swe dzioby Powietrzu ku ozdobie Mnie zaś pomysłów brak Wenę znów trafił szlag

Poezję, lecz jaką?

Szymborskiej wielbię prawie wszystko  Ponadto Konopnickiej "Kubek", Bursę, dalej... rżysko  Nie chcąc na ciężkie Norwidy być skazaną Ku prozie uciekam, tymczasem to miano Płynne bywa, Krall czy Grynbergowi też pasuje Mylić się mogę, po prostu tak czuję 

Fotografia

Stoją jak jak wąż Jeden mąż Dzieci dwoje Kocur w pokoje ich żurawia zapuszcza Rodzajowa ta scena Kończy ów krótki Poemat 

Matką być

Z przykrością stwierdzam, że straszna ze mnie jędza Bawić się z dziećmi nie umiem, sztywnam w emocji i rozumie Za zadaniami gonię Czas wspólny bez sensu trwonię Co więc musi się stać, by z zabawą być za pan brat? Czemuż nie umiem w role? Czemuż dorosłą być wolę? I co to w ogóle oznacza - dorosnąć? A przy tym nie zgnić Niech mi kto wytłumaczy, bo wiele przede mną jest pracy Czy zdążę nim one dorosną? Uciekną w dorosłość ich własną? Ratunku! W mej głowie jest ciasno! Czy mogą na mnie zaczekać? Emocji wezbrała tu rzeka I znów jestem nastolatką Doprawdy, niełatwo być matką!

Ołówkowanie

Ołóweczkiem skrobu skrob aby myśli został trop By graficzny obraz chmur zasłał papier mój w c-dur A gdy chęć taka najdzie mnie to w ukłonach grafit gnę By ten kiczu dziwny swąd wraz z mą gumką umknął stad Tak więc zeszyt tani mój kryje myśli długi zwój On wytrzyma więcej niż człowiek, który dawno skisł

Nakarmić kamień

Obraz
Słowa bolą. Zaskakują. Wywołują zadumę. Słowa rebusy. Kamienie. Przebłyski. Przypływy i odpływy. Słowa jak krzyk. Jak szept. Aż po płacz.  Osobne. Bezbronne. Pisklęta, które wykluć się nie chciały. Lecz nie miały wyboru.

Kręci się

Powiedz mi jak to jest że jedno słowo jeden gest Zacząć od nowa już siłę masz I jakże inna jest twoja twarz Opada wtedy znużenia pył Biec poczynasz i gnasz co sił By zdążyć nim zapadnie zmierzch Staniesz się tym kim byłeś też I tak to właśnie kręci się Ty o tym wiesz I ja też wiem 

(...)

Może kiedyś gdy umrę Ktoś weźmie słowa i w trumnę mi je włoży Ktoś bardzo smutny lecz żywy Ktoś piękny i nieprawdziwy A potem pójdzie na spacer długi A potem będzie  długo mrugać By widok przestał mu się mglić By mógł swobodnie wreszcie żyć 

Chcę tylko

Obraz
Chcę tylko Napisać prozę  Lub jakiś wiersz Odzyskać mowę I siłę też Bo że ich nie mam To jasne jest Te klatki ciasne W których to piszę Oddają tylko Pustkę I ciszę  (Na zdjęciu zielonogórski mural nieznanego mi autora).

Stworzenie

Świat nie powstał w jednej chwili. Zastanawiała się jak go ułożyć. Powinien być wystarczająco ciekawy, by nie znudziła się nim przez wieki. A jednocześnie w miarę bezpieczny, by rodziły się dzieci. Dzieci? Właściwie, po co w ogóle miały powstawać? Czy nie dość kłopotów miała z własnymi? Z drugiej strony czyż nie oddałaby wszystkiego, by móc znów usłyszeć ich piski? By poczuć spojrzenie choć jednego na swojej twarzy? Nie, dzieci muszą powstać? Ale zwierzęta? Czy nie dość się wycierpiały? Niech zostaną. Co zaś tyczy się ludzi, Bo zamyśliła się głęboko. Na co jej ludzie? Wszystko, co potrafią, to otwieranie puszek z żarciem i bezmyślne głaskanie.  Bo ziewnęła przeciągle. Po czym ułożyła się wygodniej. Ta plama słońca była cudowna. A o świecie jeszcze pomyśli. Miała sporo czasu nim Freja wezwie ją ponownie.

Cięcie

Ciach i spadły na podłogę. Pracowała cierpliwie, w skupieniu, wysunąwszy koniec języka. Długo rzeźbiła. Mama na pewno będzie zła, ale co tam! Liczy się efekt. Potem długo podziwiała swoje dzieło. Oglądała główkę z każdej strony. Perfekcyjne strzyżenie, bez dwóch zdań. Jej Barb od razu wpadła w zachwyt. Spodziewała się tego. Tak to jest, gdy jest się najlepszą fryzjerką w zerówce. Julka może jej skoczyć. 

Gdyby

Gdyby Wioślarska była psem, to wybiegłaby właśnie z kałuży zwanej Wartą, przebiegałaby skosem przez czerwone światła i otrząsnęła tuż za nimi. Odlałaby się w jałowcu koło pomnika matki z dzieckiem, po czym pobiegła dalej, węsząc wokół targowiska.  Tam wpadłaby na Piłsudskiego, wąchałyby się wzajemnie pod ogonami i rozeszłyby się każda w swoją stronę.

Lubisz swetry?

Obraz
Swetry są jak bracia. Bywają szorstkie. Bywają jak siostry. Otulają cię, gdy tego potrzebujesz. Są jak matki. Grzeją cię nawet wtedy, gdy się przed tym bronisz. Są też jak ojcowie. Nie ma ich, gdy najbardziej ich potrzebujesz. Tak, lubię swetry. A Ty? *Na obrazku NIE sweter. 

Dziennik wdzięczności?

Obraz
E tam, to przecież dziennik żalu i złości Dziennik emocji wartko wylanych Dziennik mych myśli ździebko przegrzanych Dziennik co o pomstę do nieba woła Dziennik co dziełem już być nie zdoła Dziennik jak kura pazurem pisany Dziennik co winien być ukrywany Dziennik bez ładu to i bez składu Dziennik zmęczony jak krzyk sąsiadów Dziennik banalny jak bułka z serem Dziennik co marną robi karierę Dziennik potrzebny jak w moście dziura Dziennik w którego zaraz dam nura!

Wiersz niemiłosny

Buenos dias Gdy boli Cię szyja Buongiorno Bądź mi powolną Bonjour Dam Ci boa z piór Guten Morgen Będziemy w tym dobre Dobry deń Ty się dla mnie zmień Good day Lub ode mnie wiej

Księżyc, ten łotr

Obraz
Księżyc wznosi się nad lasem Tu i tam popatrzy czasem Miast dostojnym być i wisieć On zakłóca blaskiem ciszę Ciszę w sercu i umyśle Gdy tak znów promienie wyśle Za nic mając ergonomię  Sił swych bladych On ogłady  Nie ma wcale Tylko świecić Umie, głąb Niech już sobie  pójdzie stąd Ja tu robię Kejpiaje Senne me Ja się wreszcie Wyspać chcę!

Życzenia

Obraz
Zdrowia Spokoju Bliskości Choinki pięknej By spotkanie było świętem Nadziei i wiary w lepsze jutro Że kiedyś jeszcze będzie nudno Że będzie normalnie Że będzie zwyczajnie Że będziesz ze szwagrem dzielił się karpiem A siostra Ci płakać więcej nie będzie Tylko szczęśliwa obok usiędzie