Mysz-masz na Święta
Czasem człowiek potrzebuje człowieka, żeby coś zrozumieć. A czasem...myszy. A nawet całej rodziny myszy. Dodajcie do tego świąteczny klimat, szczyptę humoru, lekki ukłon w stronę słynnego Kevina, niewymuszoną grę aktorską i już. Ogląda się to z przyjemnością, bez większych zaskoczeń, ale i bez rozczarowań. W dodatku można na seans iść zarówno z dzieckiem z przedszkola, jak i z podstawówki. Albo samodzielnie, bo przecież jesteśmy już duzi, czyż nie? Info dla osób niewidomych: animowanych myszek nie zobaczycie, za to usłyszycie dubbing. Szczególnie przyjemny w wykonaniu Piotra Głowackiego, podkładającego głos ludzkiego taty. Swoją drogą ciekawe jak brzmią oryginalne głosy norweskich aktorów z tego filmu. Te polskie bardzo mi pasowały, a nie jest to częste zjawisko.