Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2024

Dziennik wdzięczności?

Obraz
E tam, to przecież dziennik żalu i złości Dziennik emocji wartko wylanych Dziennik mych myśli ździebko przegrzanych Dziennik co o pomstę do nieba woła Dziennik co dziełem już być nie zdoła Dziennik jak kura pazurem pisany Dziennik co winien być ukrywany Dziennik bez ładu to i bez składu Dziennik zmęczony jak krzyk sąsiadów Dziennik banalny jak bułka z serem Dziennik co marną robi karierę Dziennik potrzebny jak w moście dziura Dziennik w którego zaraz dam nura!

Wiersz niemiłosny

Buenos dias Gdy boli Cię szyja Buongiorno Bądź mi powolną Bonjour Dam Ci boa z piór Guten Morgen Będziemy w tym dobre Dobry deń Ty się dla mnie zmień Good day Lub ode mnie wiej

Unorthodox

Obraz
Bardzo emocjonalna, szczegółowa i fascynująco przerażająca wyprawa w głąb sekty satmarów (odłamu chasydów). Nie mogłam się oderwać. Tyle się słyszy o Arabkach, a o Żydówkach w kontekście praw kobiet nieszczególnie. Tak jakby świat interesowała wyłącznie ich przeszłość, a i tę wrzuca się do jednego worka z mężczyznami. Jedyny znany mi wyjątek to "Kobiety Holocaustu" Zoe Waxman. Pisałam o niej zresztą wcześniej.

Świat widziany przez kota

Obraz
ma pewne punkty styczne ze światem ludzkim. To w końcu ssaki jak my, w dodatku często z nami żyjące. Wypadałoby jednak nie poddawać go nadinterpretacji. Uszanować odmienność, ciesząc się jednocześnie podobieństwami. Tak właśnie jest w książce "Riko i my". Autor to skromny obserwator, opisujący tytułowego kocura, jego wybrankę - Szarosrebrną oraz ich kocięta. Współczucie i opiekę jednych ludzi, ale też bezmyślność, a nawet okrucieństwo drugich. Podczas lektury wyraźnie czuje się, że ta historia jest prawdziwa. Że jeśli cokolwiek zostało podkoloryzowane, to minimalnie.  W "Alfim" mamy za to historyjkę jak u Holly Webb. Niby dla dorosłych (objętość książki), ale faktycznie jest to bajka. Bajka bez baśniowego rozmachu. Kot nie jest w niej kotem. To człowiek za niego przebrany. Sympatyczny skądinąd, lecz zbyt ludzki. Co nie zmienia faktu, że opowieść płynie wartko, zmierzając do finału rodem z telenoweli. Wszyscy padają sobie w objęcia, polewając się różowym lukrem. Prob

Porządek i nieporządek

Obraz
Zło wypreparowane i podane na najlepszej porcelanie. Tak dobrej, że i własną twarz można w odbiciu ujrzeć. Kim bylibyśmy w przededniu wybuchu wojny? Przed jaką prawdą skrylibyśmy twarz? Czytelnik jak słuchacz w ogrodzie pamięci. To tu, to tam coś mu pod nogi upadnie. W oczy zaświeci. Słuch trzeba wytężyć, każdy skrawek ogrodu przeczesać. Łatwe to nie jest, dla takiej opowieści warto. Czyli rzecz o sprawcach (nawet gdy się ofiarami nazywać każą) i faktycznych ofiarach (które ocalałymi się zwą). Duet Vuillarda ("Porządek dnia") i Krall ("Synapsy Marii H.").