Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2023

My, cyborgi

Obraz
Dziwnie czyta się o internecie, trzymając w ręku książkę papierową. I to, o zgrozo, napisaną przez mojego rówieśnika. Historię rozwoju internetu w Polsce, wszelakich stronek, forów, platform społecznościowych, memów, upadku mitów, zagrożeń, ale i jasnych stron. Sprzyja to próbie utrzymania dystansu, choć odciąć się raczej od internetu nie sposób. To tak, jakby moi rodzice wyrzucili telewizor, dziadkowie radio, a pradziadkowie gazety. Niby można, tylko po co? Czy nie lepiej sobie ten świat dawkować? 

Zaskoczenia współczesnej kobiety

Obraz
Po "Niewidzialnych kobietach" opadły mi łuski z oczu. Po "Brakującej połowie dziejów" otworzyły się szerzej. Co będzie dalej?  Tymczasem i w filmach twórcy nie zasypiają gruszek w popiele. Ci od "Barbie" robią to łopatologicznie, ci od "Nie jestem łatwy" dużo subtelniej. Co zresztą było do przewidzenia, gdyż pierwszy film nakręcili Amerykanie, a drugi Francuzi.  Zatem jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego tak mało mówi się o sprawczości kobiet, chwyć książkę w dłoń. A jeśli pragniesz wizji, idź do kina lub odpal Netfliksa.  Podyskutujmy. 

Żal

Obraz
Żal, że książka wyszła tylko po polsku, choć autorka rozmawiała z bohaterami reportażu po francusku. Żal, że nie wczułam się wystarczająco w bohaterów i bohaterki reportażu, choć ich historie mocne są przecież. Żal, że mit Francji jako kraju równości dla wszystkich runął ostatecznie. A na końcu żal, że wzrok mi się psuje, a drobna czcionka w tej książce życia mi nie ułatwia. 

Fototapeta

Obraz
Książka, w której wszystkiego jest za dużo. Obrazów, zapachów, emocji, skojarzeń, reminiscencji przeróżnych. Przez sto pięćdziesiąt stron jakoś się trzymałam, aż w końcu padłam. Życie zbyt krótkie jest, by je na strumień świadomości obcego faceta tracić. Niemożebnie mnie ten tekst wymęczył.

Sztokholm, czyli spokój bez nudy

Obraz
Fajnie dla odmiany wybrać się do miasta, w którym jest mniej ludzi, mniej pośpiechu, mniej szaleństwa innych europejskich stolic (z wyjątkiem Amsterdamu, bo to osobna bajka). Jeszcze fajniej przed i w trakcie takiej podróży relację osoby miejscowej, a zarazem niemiejscowej poczytać. Bo taką właśnie osobą jest Katarzyna Tubylewicz, emigrantka od lat dwudziestu. Widzi Sztokholm zarówno z zewnątrz, jak i od środka. I jest to spojrzenie krytyczne, choć mocno sympatią przesycone. Dobrze się to czyta. Dodałabym jednak indeks osób i miejsc, byłoby łatwiej wyłapać te, na których nam najbardziej zależy. Dla dzieci nie ma tam za wiele, o czym autorka, jako matka dorosłego syna, lojalnie uprzedza. Ale nawet te tropy, które podała, były świetne (Junibacken i Kulturhuset). Sama dodałabym jeszcze plac zabaw Brygartäppan. Aż chciałoby się je jakimś magicznym sposobem do Polski zabrać.