Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2023

Drzewo życzeń

Obraz
Prosta historia o akceptacji i przyjaźni. O więzi łączącej ludzi i przyrodę. A najbardziej chyba o cierpliwości, która w połączeniu z dobrocią jest zdolna skruszyć największych zatwardzialców. Zdaję sobie sprawę, że to kiczowate, co właśnie napisałam. Chwilowo mam to gdzieś. 

Przyjaciel

Obraz
Pięknie o stracie, przyjaźni ludzko-ludzkiej i ludzko-psiej, pisaniu, samotności, niespełnionej miłości, młodości i menopauzie. Czasem wzniośle, czasem przyziemnie. Zawsze szczerze i niezbyt wylewnie. Błyskotliwie, choć bez samozachwytu. Tak właśnie pisze Sigrid Nunez w "Przyjacielu". 

Myszonek, czyli dziecko podpatrzone

Obraz
Przesympatyczna i zabawna książeczka. Świetna do czytania przedszkolakowi, jak i samodzielnej lektury starszaka. Drugorodny czytał i chichotał. A te rysunki! Niby proste, lecz finezyjne, obficie po książce rozsiane. Miód malina, radość matki i syna!

Trzy odsłony Sendlerowej

Obraz
Czyli film "Dzieci Ireny Sendlerowej" z 2009 r., książka Anny Bikont "Sendlerowa. W ukryciu" i dramat muzyczny"Irena" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pierwszy bardzo emocjonalny, jego krytyka skłoniła mnie do przeczytania książki. Która okazała się analizą fenomenu Sendlerowej, jej współpracowników, ocalonych, rodziny, funkcjonowania polskiego społeczeństwa w czasie okupacji.  Co do spektaklu. Rozumiem, że to skrót. Jednak robienie z głównej bohaterki katoliczki, irytująca dosłowność wyśpiewywanych tekstów i jeszcze te błędy ortograficzne w napisie "nur für Juden" po prostu mnie dobiły. Aktorzy grali poprawnie, śpiewali poprawnie, wszystko było jakieś gładkie i pomnikowe. Jedynie sceny tortur i rozmowy Sendlerowej z dorosłym Ickiem wybijały się z tego schematu. Czy wystarczą, by wybić polskiego widza z samozadowolenia? By poszukać wiedzy o rzeczywistych osobach, ich motywach, życiu po wojnie? Czas pokaże. 

Porządkowanie

Obraz
Szczerze i bez ckliwości o swojej zmarłej matce chyba rzadko kto potrafi pisać. Ciut kpiarsko, lecz z szacunkiem, czułością wręcz. Tak, że ktoś obcy spija te słowa łapczywie, w głowie obraz tej nietuzinkowej kobiety budując. Tak właśnie potrafi pisać Marcin Wicha. Czytając jego "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" ogarniało mnie uczucie, że to jakiś dialog z "Poufnymi" Grynberga. Obaj piszą o zmarłych rodzicach, o życiu z nimi, ich chorowaniu, o stracie wreszcie. O dzieciństwie własnym i własnych dzieci. O tym, jak to jest być dzieckiem ocalonych z Zagłady. Choć o tym ostatnim to mimochodem. Stąd siła obu książek.

Gęstość

Obraz
Niektóre książki są aż gęste od znaczeń. Nic nie jest w nich podane na tacy, to raczej wyimki z nurtu życia. Sceny, które wracają jak fale przyboju. Role zmieniają się, pamięć przychodzi i odchodzi, pozostawiając słony smak. Puchata scena za sprawą jednego telefonu zmienia się w chropowatą. Raniącą po raz enty. Smutek miesza się z czułością, niefrasobliwość zmienia w świadomość. Kto inny, jak nie dzieci ocalonych z Zagłady wie o tym najlepiej?  Mikołaj Grynberg "Poufne", Wydawnictwo Czarne 

Tabu oswojone?

Obraz
Jak bezpiecznie zbliżyć się do tabu, oswoić śmierć, chorobę, ciało własne i obce? Są na to różne sposoby, a czytanie jednym z nich. "Co mówią zwłoki" kręci się wokół śmierci. Odróżnia umieranie od agonii, śmierci i tego, co dzieje się z ciałem po niej. Sprawę opisuje Sue Black, patolog sądowa. Pisze błyskotliwie i odważnie, a nawet dowcipnie. Nigdy nie przekracza granic dobrego smaku. Nie wiem, jak jest u innych, ale mnie ta książka pomogła uporządkować myśli.  Z kolei "Co za ohyda" Eriki Engelhaupt nie traktuje wyłącznie o sprawach obrzydliwych. Jest to książka w stylu od Sasa do lasa, do tego z krótkimi rozdziałami. Całkiem znośna, lecz daleko jej do książki Sue Black. Z drugiej strony daje niezłą okazję zbliżenia się do wielu trudnych tematów. I przy okazji odróżnienia, jak często nasze tabu wynika ze zwykłego instynktu przetrwania, a jak często wyłącznie z kultury.  To którą z nich wolisz? O ile w ogóle którąś?