Posty

Wyświetlam posty z etykietą Czytanki

Ratownik. Nie jestem bogiem

Obraz
Dużo deklarowanej pokory i równie wiele podskórnej pychy. Ogrom pasji, talentu, tęsknota za zawodem, czarne poczucie humoru, minimalna dawka wiedzy medycznej, sporo anegdot o pacjentach.  To, co mnie zaskoczyło, to nie podejście ratownika. Chyba trudno zachować równowagę między pasją a przerostem ego. Zwłaszcza gdy chodzi o ratowanie ludzi. Po wielokroć, dzień za dniem, przez kilkanaście lat. Nie spodziewałam się jednak, żeby rozmowy między dziennikarką a jej bohaterem były spisywane przez kogoś innego. Liczyłam na to, że to ona sama wykona tę pracę. Wstępnie zredaguje ten tekst i pozwoli pracować redaktorkom i korektorkom. Z drugiej strony doceniam, że w ogóle im podziękowała. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby jej pytania były mniej...bałwochwalcze. Ona mu się prawie nie sprzeciwia. Krytykuje minimalnie.  I znów da się to zrozumieć. Sama bardzo podziwiam ludzi wykonujących tę pracę. Bo nie jest to tylko praca. Bo trzeba mieć powołanie, ogromną wytrwałość. Bo robi się to często ko...

Wiedźmikołaj

Obraz
Jeśli ktokolwiek po przeczytaniu tej książki nie stał się fanem Śmierci, a właściwie ŚMIERCI, to będę bardziej niż zaskoczona. To nie niezdrowa fascynacja. To bałwochwalstwo. Choć nie powiem, Śmierć Szczurów, Kruk i bóg kaca (o, bóg) też dają radę. No i Susan. Z tym, że akurat ona wydaje mi się siostrą Tiffany Obolałej. Starszą od niej i trochę, hm, sztywną. Jest też i wierny Pimpuś, cynik Albert, prostoduszny Banjo, dwoje bardzo trzeźwo myślących dzieci (niech Bóg ma w opiece ich przyszłych nauczycieli w szkole), Gildia Skrytobójców czy Gildia Żebraków. No i wróżki. Niekoniecznie takie, jakimi je sobie wyobrażacie.  Cała ta ekipa powoduje, że kończąc książkę, odniosłam wrażenie, że dopiero co zsiadłam z karuzeli. I że jest dziwnie pusto i cicho. Info dla osób niewidomych: okładka zapowiada zarówno treść, jak i styl. Zimową nocą na saniach ciągniętych przez trzy wieprzki (tak, to nie pomyłka, wieprzki) pędzi Wiedźmikołaj (albo ktoś do niego podobny, jeśli tylko nosić minus pięć dio...

Detektyw Wróbel i struty dziób

Obraz
Prosta, zawadiacka kreska. Wartka akcja z edukacyjnym przesłaniem. Dużo zabawy słowem, świetnie się to czyta, również głos. Zero przynudzania. A między rozdziałami zdjęcia prawdziwych ptaków i rozszerzające temat mikro artykuły o nich.  Frunę po więcej! Pa! Info dla osób niewidomych: na pomarańczowym tle widać kaczkę Anananę ze skrzydłem na temblaku, frytką w drugim skrzydle i kitką na głowie. Obok zaś Domikusia, czyli Detektywa Wróbla w czapce à la Sherlock Holmes. Stoją na chodniku dziobami do siebie. Przed nimi leży do połowy zjedzona kromka chleba. Po bokach mają przepełnione kosze na śmieci, a w tle różne budynki. Poza tym widać, że rysowani byli w komputerze, a nie na kartce. Co akurat niezbyt mi się podoba, ale czego się nie zrobi dla tych wspaniałych dialogów w komiksie!

Powiedz to w mig

Obraz
Bardzo przystępne przedstawienie świata Głuchych oraz ich języka. Ilustracje niezbyt mi pasują. Czasem łapałam ich symbolikę, a czasem wydawały mi się po prostu brzydkie. Zwłaszcza portrety dzieci. Jakby komuś proporcje nie wyszły, choć bardzo się starał.  Mimo tych drobnych mankamentów cieszę się, że ta książka powstała. Oprócz "Okrążania ciszy" Agnieszki Górskiej i "Głuszy" Anny Goc, nie znam żadnej innej o tej społeczności. A gdyby ktoś chciał na próbę pomigać w Polskim Języku Migowym, to tu jest bezpłatna aplikacja:  https://towarzystwogest.eu/aplikacja/ Dla szczególnie upartych istnieje dofinansowanie z PFRON. Sama raz się na nie załapałam. Psim swędem.  Kurs szczególnie polecam osobnikom o wiecznie zmarzniętych dłoniach. A także tym, którym języków obcych wciąż mało.  Info dla osób niewidomych: na okładce w kolorze kawy zbożowej z mlekiem jedzie niebieski samochód. W środku siedzi ptakodziecko, a na dachu ptakomama w sukience w kropki. Oboje coś wołają, każde...

Rzecz o ptakach

Obraz
A w oryginale "The Thing with Feathers", czyli "Coś z piórami". Coś czyli nie wiadomo co. Dużo bardziej nieokreślone coś niż polski tytuł. Podniosły, choć również właściwy. I podtytuł, zdradzający całą ideę książki "Ptaki powiedzą nam wiele o nas samych". Bo tak to właśnie jest. Człowiek obserwuje ptaki, studiuje je wręcz i po drodze odkrywa, jak wiele z ptaków znajduje w samym sobie. I odwrotnie, jak wiele człowieka jest w innych przedstawicielach świata fauny. Nie tylko w ptakach czy ssakach. Natura tak to sprytnie urządziła, żeby się zbytnio nie namęczyć.  Żadna ze mnie ornitolożka czy to ptasiara. Za to o zachowaniu, mentalności czy emocjach zwierząt i ludzi czytać lubię ogromnie. Zwłaszcza gdy ktoś ma tak lekkie (nomen omen) pióro jak Noah Strycker. A na koniec zostają wrażenia ogólne. Oraz współczucie dla pingwinów, podziw dla albatrosów czy obawa, byśmy nie skończyli jak kolibry. Jedyne, czego mi brakowało, to zdjęć ptaków. Są w książce rysunki, ale...

Duma i uprzedzenie

Obraz
Skusiła mnie ta piękna, staroświecka okładka. Następnie przez jakieś dziewięćdziesiąt stron dyskretnie się nudziłam. Styl Austen jest dość oszczędny, fabuła rozwija się powolutku, a realia życia opisywanej klasy społecznej - bardzo są mi obce.  Przy lekturze trzymała mnie myśl, że to książka z 1813 roku, wtedy inaczej pisano. Poza tym z jakiegoś powodu przez te dwieście lat z okładem nie przestała być wydawana i ekranizowana, a to już coś znaczy. Po czym nastąpiło donośne "plop" i zaczęło mnie wciągać. Powoli, lecz nieubłaganie. Widzę tu pewną paralelę między uczuciami Elżbiety do pana Darcy'ego. Z tą tylko różnicą, że moje były bardziej stonowane. Bycie widzem czyjegoś romansu to jednak nie to samo co bycie jedną z głównych postaci. Przy okazji dotarło do mnie wreszcie dlaczego to właśnie Colin Firth zagrał ukochanego Bridget Jones w ekranizacjach książek Helen Fielding. To musiał być on.  Info dla osób niewidomych: na seledynowej okładce widnieje popiersie młodej damy o...

Indie. Kraj miliarda marzeń

Obraz
Wspaniały i wielowątkowy wykład o współczesnych Indiach. A także o tych dawniejszych, z okresu kolonializmu i okresów wcześniejszych. Wszystko jasno wytłumaczone, dogłębnie przemyślane. Bardzo widać przygotowanie teoretyczne autorki, jej wieloletnią pracę na uczelni i to, że nie zawęziła swojego tekstu do doświadczeń osobistych, choć i tych było ponadprzeciętnie dużo.  Ton autorki jest spokojny, dyskretny, pełen szacunku zarówno dla Indusek i Indusów, jak jej czytelniczek i czytelników. Nikt tu nie obraża ich inteligencji, a jednocześnie nie zakłada, że coś jest dla nich oczywiste. Poza jednym, że raczej są Europejczykami. I że zetknęli się już z wieloma stereotypowymi obrazami Indii.  Info dla osób niewidomych: na okładce mamy młodego, szczupłego Indusa, który jednocześnie przyciska głową do ramienia komórkę i pilnuje swego straganu z jedzeniem. Zdjęcie podzielone jest na części białymi, geometrycznymi liniami, które na jego obrzeżach łączą się z bielą okładki. Linii tych uży...

Afryka to nie państwo

Obraz
Solidna, rozjaśniająca mroki ignorancji pozycja. Czytało mi się ją trochę jak podręcznik. I nie chodzi o styl autora, erudycyjny i miejscami ironiczno-sarkastyczny, a miejscami wzniosły. To akurat mi pasowało.  Po prostu moja wiedza o Afryce jest niczym łupina orzecha unosząca się na oceanie niewiedzy. I choć po przeryciu książki Faloyina łupina mocno urosła, nadal jest jedynie łupiną. Za to łupiną swej ignorancji świadomą i gotową na dalszy rejs. Ahoj, przygodo! Info dla osób niewidomych: okładka jest czysto informacyjna. Na czarnym tle mamy mapę Afryki z podziałem na kraje, każdy w jednym z czterech kolorów - fioletowym, różowym, granatowym i zielonym. Na drugim zdjęciu pokazuję spis treści. Pokrótce - rozdział pierwszy to pean na rzecz Lagos, drugi opowieść o kolonizacji (bez upiększania), trzeci o idei białego zbawcy i niedźwiedziej przysłudze, czwarty o meandrach młodych demokracji, piąty o językach kontynentu, szósty o grabieży skarbów kultury i co do tego mają współczesne mu...

Staroświecka dziewczyna

Obraz
Dzięki tej książce odkryłam w sobie niezmierzone pokłady pensjonarskich ciągot. Jak również tęsknotę za pochwałą ciężkiej pracy i zwykłej przyzwoitości. Niestety w ramach tej przyzwoitości mieścił się również rasizm. Patrz uwaga Polly o "murzyńskich melodiach". Cóż, pierwsze wydanie "Staroświeckiej dziewczyny" jest z 1870 roku. Co wiele wyjaśnia. Uwaga dla wydawcy: wypadałoby nie mylić Stanów Zjednoczonych z Anglią (opis fabuły na okładce).  Info dla osób niewidomych: na seledynowym tle widnieje namalowany tuszem portrecik młodej dziewczyny z głową w loczkach i kapelusiku z kwiatkami. Na jej szyi wisi medalion. Wokół niej oraz wypisanego na biało tytułu książki wije się mnóstwo białego powoju.  Większość ilustracji w książce jest autorstwa Jessie Willcox Smith, z 1902 roku. Są jednocześnie staroświeckie i delikatne. Niestety wszystkie czarnobiałe, co odbiera im wiele uroku. Linki dla ciekawskich:  Blog o autorce   https://louisamayalcottismypassion.com/2011/07/1...

Rusinkologia

Obraz
Nie wiem czy lubię tego Rusinka Czytam i czytam i rzednie mi minka Gdyż jego straszne wypociny  Czytają gremialnie całe rodziny Moich zaś nie tknie kulawy pies Los zazdrośnicy nieszczęsnym jest! Info dla osób niewidomych: od lewej do prawej "Od mikmaka do zazuli. Atlas regionalizmów polskich", "Makabreski", "Kefir w Kairze", "Jak przekręcać i przeklinać".  Pierwsza książka jest językoznawcza, dla dzieci, całkiem niezła. Dobrze dopełnia się z "Wihajstrem" tego samego autora. Okładkę ma ciemnoniebieską w ludowe wzory. Stworzyła ją i ilustracje w środku siostra Michała, Joanna. Druga czarna, z krokodylem trzymającym w paszczy bliżej nieokreślone zwierzę, trzymające w paszczy brązowego zwierza, trzymającego w paszczy dłoń z piórem. Treść niczego sobie, choć osobiście wolę "Księgę nonsensu" czy "Fioletową krowę". Większa tam różnorodność stylów i autorów.  Trzecia to zbiór figlarnych wierszyków o miastach na całym świecie...

Chustka

Obraz
Drugie podejście do książki. Przy pierwszym wytrzymałam jakiś kwadrans. Bo strach, bo ból. Teraz, ładnych kilka lat później, było inaczej. Jaka to była niesamowita dziewczyna, ta Joanna! Jak celnie umiała opisać emocje własne i cudze. Jak walczyła, wszelkimi środkami, lecz nigdy na oślep. Jak cięte poczucie humoru miała, jak się nad sobą nie roztkliwiała.  I choć wiadomo było od początku prawie, jak to się skończy, człowiek nadal liczył na cud. Choć z drugiej strony, te dwa lata mogłyby się nie wydarzyć, gdyby nie jej wola walki i rozsądek. Gdyby nie bezgranicznie oddanie jej rodziny. Samotnie nie miałaby szans żyć tak długo.  Tylko kurde, nie wiem jak jest jej małemu synkowi. Nie mógł zostać z Niemężem (potem już mężem), bo miał ojca. Ojca, od którego Joanna odeszła, gdy chłopiec miał niecałe dwa lata. Czytam relacje i mam mętlik w głowie. Dla jednych ojciec Giancarla to przemocowiec, dla innych normalny człowiek. Dla jednych Niemąż to gwałciciel i oszust, który ożenił się z ...

Przygody Filonka Bezogonka

Obraz
Powrót do dzieciństwa, choć nie całkiem. Gdzieś zniknęła naiwność i pojawił się bunt. Niezgoda na porażającą dobroduszność małego bohatera. A może to tylko bycie dzieckiem? Filonek zdaje się nie rozumieć, że dla innych kotów już zawsze będzie popychadłem. Bo dziwny, bo nie ma ogona, bo głupio chwali się uznaniem wśród ludzi.  A przecież ludziom ufać nie można. Nie wolno. No i te frykasy. Te czułości. Na pewno zmyśla. Ludzie tacy nie są. Ludzie odepchną, porzucą. Zemścić się na nich nie można, zemścijmy się więc na dziwadle. A może...może Filonek o tym wie, lecz pragnienie przynależności jest w nim silniejsze niż odruch obronny? A może to koci świat zwariował i tylko on nie uległ szaleństwu? I jeszcze Duża Stina i mała Ingrid z mamusią? Któż to wie? Info dla osób niewidomych: na jasnozielonym tle mamy wielkookiego kotka o burobiałej sierści i ciemnoróżowym nosku. Znać tu rękę mistrza Grabiańskiego. Pewności nie mam, ale chyba rysował Filonka na lekko chropowatym papierze, najpierw s...

Wczoraj byłaś zła na zielono

Obraz
Gęsta, mocna proza. O macierzyństwie, autyzmie i zjawiskach wokół nich obu. O byciu tarczą przed światem, próbach porozumienia z dzieckiem, o wysiłku przetrwania. O blaskach i cieniach bycia Tą Inną, matką Jeszcze Bardziej Innej. O pociskach otoczenia, mniej lub bardziej świadomych. O tych nielicznych osobach, które nie oceniają. Które po prostu są. Info dla osób niewidomych: okładka jest bardzo syntetyczna. Coś, co wygląda na czyjeś popiersie lub kręgiel jest w pasy żółto-zielone. Ułożone jest na czerwono-niebieskim tle, też pasiastym. Tytuł książki wypisany jest czarnymi, prostymi literami. Nazwisko autorki również, lecz do góry nogami. Całość sprawia wrażenie, jakby kosmici chcieli pokazać ludzki świat, ale nie bardzo im to wyszło.

Biały Tygrys

Obraz
Książka nie dla Bezkrytycznych wielbicieli Indii Osób prostych morałów szukających  Osób nie łapiących ironii i sarkazmu  To nie American dream To Indian dream Czy to się komuś podoba Czy nie Info dla osób niewidomych: okładka jest tu niczym widok z okna pociągu. Tyle że do wewnątrz. My tu młodego, szczupłego Indusa w przepoconym podkoszulku i burych spodniach. Z sufitu zwieszają się jakieś koraliki, a po drugiej stronie stoi krzesło i kierownica. Światło słabe, czerwonawe, więc pewności co do szczegółów brak. Reszta okładki jest czerwono-zielona. Górne dwie trzecie wytłoczone jest w koliste rowki. Nie wiem po co, ale daje to ciekawy efekt.

Terapia bez tajemnic. Jak wybrać dla siebie najlepszą pomoc

Obraz
Świetna pigułka wiedzy dla osób, które mogą potrzebować pomocy ze zdrowiem psychicznym. Pomocy dla siebie lub kogoś bliskiego. Marta Sak wyjaśnia czym zajmują się psycholodzy, psychiatrzy, psychoterapeuci i inni specjaliści z nimi współpracujący. Po czym poznać dobrego, a po czym kiepskiego psychoterapeutę. Czym różni się psychoedukacja od pomocy psychologicznej, psychoterapii czy interwencji kryzysowej. Jakie są nurty w psychoterapii i czego można po nich oczekiwać. Kiedy warto sięgnąć po leki psychiatryczne. Co można uzyskać prywatnie, a co na NFZ. Wreszcie jakie są alternatywy, gdy czekać na termin nie można.  Wszystko to autorka opisuje jasno i skrupulatnie, a także empatycznie wobec czytelnika. Co być może popchnie osoby niezdecydowane do działania.  Info dla osób niewidomych: okładka jest bardzo prosta. Na bladożółtym tle widnieje jedynie imię i nazwisko autorki, tytuł książki, a między nimi nieodłączne atrybuty gabinetu psychologa - pudełko chusteczek higienicznych, ka...

Pół filmu i cała trylogia czyli wizyta w kinie Malta

Obraz
Weź dwoje rodziców po czterdziestce, jedną nastolatkę i jednego dziewięciolatka Wyszukaj im film, świadomie żenujący* Wsadź ich na rowery, niech śmigną do studyjniaka  Zatnij internet w kinie w połowie seansu tyle razy, że nici z oglądania  Potem szepnij panu w kasie, żeby na osłodę ma oddać im kasę  Na co nawet nie liczyli Potem skręt w prawo, niech matka dzieciom zobaczy regał z książkami Niedrogimi  Wynik? Wyszła z trylogią Pullmana, którą oczywiście dawno już przeczytała Będzie dla dzieci  Powiedziała  *Wujek foliarz  Info dla niewidomych: oczywiście chodzi o "Mroczne materie", czyli "Zorzę północną" (w innym tłumaczeniu "Zorza polarna" lub "Złoty kompas"), "Magiczny nóż" (inaczej "Delikatny nóż" lub "Zaczarowany nóż") i "Bursztynową lunetę". Okładka pierwszego tomu jest ciemnoniebieska, drugiego zielona, a trzeciego jak łatwo zgadnąć, bursztynowa. Na pierwszej mamy kompas, na drugiej nóż, na trzeciej ...

O Kamilu, który patrzy rękami

Obraz
To nie jest książka idealna, ale jedyna jaką znam dla dzieci o niewidomym dziecku. Dziecku, które jest szczęśliwe, ma wspierającą rodzinę* i bardzo niewielu rzeczy się boi. Dialogi są trochę nierzeczywiste, za to często zabawne. Czas poza czasem, bo niby relacje międzyludzkie jak w latach sześćdziesiątych, ale technologia nam współczesna. Ilustracje Joanny Rusinek cudownie lekkie i żartobliwe.  Ciekawi mnie tylko, jak odebrałyby tę opowieść niewidome dzieci, a jak ich rodzice, widzący lub nie. Mój Drugorodny bawił się świetnie.  Gdyby ktoś chciał przeczytać reportaż skierowany do dzieci, a nie o dzieciach, to polecam "Jedno oko na Maroko" Tomasza Kwaśniewskiego i Anny Bedyńskiej. Nasz domowy niekwestionowany hit, czytany wielokrotnie obu dzieciom.  *Oprócz cioci Helenki, która wspiera jak taran, jeńców nie uznając  Info dla osób niewidomych: okładka "Kamila..." utrzymana jest trzech dominujących kolorach i jednym uzupełniającym. Kamil w ciemnych okularach stoi w tra...

Poczytaj mi, mamo. Księga pierwsza

Obraz
Silny atak nostalgii. Moje ulubione historyjki to liryczna "Agnieszka opowiada bajkę" i zabawne "Daktyle". Ilustracje są ich nieodzowną częścią. A sam tekst nadaje się do czytania zarówno przedszkolakom, jak i dzieciom wczesnoszkolnym. Te ostatnie mogą je też czytać samodzielnie. O ile zdołają wyrwać Wam tomik z rąk;) Info dla osób niewidomych: na seledynowym tle okładki wyróżnia się czarno-biała postać dziewczynki z fryzurą na pazia i kilkoma piegami na policzkach. W dymku nad jej głową widzimy napis "Poczytaj mi mamo", a wokół niego charakterystyczne elementy z oryginalnych okładek książeczek z tej serii. Rybkę, gołąbka, domek, motylka i serduszko. Pod dymkiem zaś dużymi literami wypisano "Księga pierwsza", oraz Nasza Księgarnia, podkreślone na biało. Po lewej widać zresztą logo tego wydawnictwa.  Tło z dziewczynką i informacjami o numerze tomu i wydawcy jest dość oszczędne, przez co mocniej wyróżniają się wspomniane wyżej kolorowe elementy i k...

Pasterska korona

Obraz
Wydaje się być jedynie szkicem, a nie pełnoprawną częścią cyklu o Tiffany. Ramą, którą Terry zdążył postawić, wypełnić kluczowymi wątkami. Lecz już nie osnuć niedopowiedzeniami, rozrzucić iskierki humoru, dodać grozy i prozy życia. Widać, że chciał zostawić nam ostatnie słowo. I choć jest to opowieść zaledwie poprawna, to przecież jest darem. Darem, którego mogłoby nie być.  Info dla osób niewidomych: na okładce Tiffany Obolała stoi w zielonej sukience, czarnej pelerynie i takimż spiczastym kapeluszu, wokół którego latają pszczoły. Rozkłada ręce na boki. U jej boku stoi biała kotka Ty i gromada Nac Mac Feeglów. W tle widzimy pastwiska, domy i góry Kredy. 

W północ się odzieję

Obraz
Kiedy dorosnę, zostanę czarownicą. Wiedźmą tych wzgórz. To znaczy, ee, wiedźmą tych... bloków? Czy w północ się odzieję? Nie mam pojęcia. Póki co, w co popadnie. Dżinsy. Kieckę z targu. Solidne buty. Spiczasty kapelusz niepotrzebny. Czy złoty zając na rzemyku. Wystarczy GPS na palcu. Wystarczy mózg jak w garncu. I uśmiech w tańcu. Info dla osób niewidomych: na okładce jest Tiffany Obolała w prostej zielonej sukience, czarnym spiczastym kapeluszu i czarnych glanach. W prawej ręce trzyma rozżarzony do czerwoności metalowy pręt, lewą kontroluje ogień. Przed nią stoi gromadka Nac Mac Feeglów w szyku bojowym.  Na jej ramieniu rękę kładzie dużo starsza od niej czarownica. Włosy ma siwe, kapelusz tak samo spiczasty, ale suknię czarną, nakrytą czarną chustą i spiętą broszką w kształcie zająca w skoku. W drugiej ręce trzyma laskę pasterską. Co ciekawe, spod jej sukni wystaje rąbek zielonego materiału. Obok czarownic, tyłem do nas, siedzi zając i tylko głowę odwraca w naszą stronę. Wokół wsz...