Pisanie a życie
Im bardziej zagłębiam się w prozę Kereta, tym bardziej wydaje mi się ona wyważona, a absurd naturalny. "Siedem dobrych lat" to taka kropka nad "i". Mniej w niej typowego Keretowego stylu, a znacznie więcej czułości dla bliskich i obcych, autoironii, a nawet nostalgii. Nie ma się co oszukiwać, założenie rodziny i spłodzenie dzieci wiele zmienia. Przytępia rysy, przesuwa skupienie na sobie na uwagę dla innych, zmienia wagę wielu spraw. Powoduje, że nawet obcy ludzie, tacy jak ja, widzą w pisarzu kogoś więcej niż tylko sprawnego obserwatora świata. I jakaś część jego uczuć do najbliższych udziela się również mnie, choć przecież nigdy ich nie spotkałam. A bardzo bym chciała.
Komentarze
Prześlij komentarz