Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2024

Kopciuszek blues

Obraz
Od wczoraj kuchnię pucuję, zapuszczoną niemożebnie Wymyłam też lodówkę i okna, co jeszcze nie wiem  Przedpokój zębami szaf pełnych straszy I szafa z synka ciuchami - pora wołać naszych! Przybywajcie, wyrobnic zastępy nieprzebrane  Ta myje, ta odkurza, toż to niesłychane Prozą miałam pisać, a tu rym się wciska  W głowie mieszać nam przyszedł, ratujcie ludziska! Nam rymu nie trzeba, nam potrzeba szmatek I doń płynu jakiegoś, a ten śpiewa, gagatek A ten na nitce tańcuje figlarnie W ukłonach się gnąc - oj, bo zginiesz marnie! Zmykaj, póki dobrej woli mam ostatki  Rymująca gospodyni to przypadek rzadki  Schowaj się w skarpetki lub między pluszaki Bym nie wyzywała, żeś taki, owaki A gdy po robocie wnet wyzionę ducha Lirykę przyjmę i będę cię słuchać Kołysankę zanuć mi wtedy rzewną  Bym choć ten jeden raz była ci królewną! (Na zdjęciu pobożne życzenia naiwnych dorosłych w Małym Mieście w Krakowie)

Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę

Obraz
Oszałamiająca proza. Pełna bólu i miłości, przemocy i czułości, tęsknoty i chwil spełnienia. Poczucia wyobcowania. Chcesz czy nie, wchodzisz pod skórę Pieska. Patrzysz jego oczami i czujesz to, co on. Lub przynajmniej obserwujesz to z bardzo bliska. Właśnie tak chciałabym pisać. Bez taryfy ulgowej. Bez granic.

Niekontrolowana

Obraz
Nie używam słów w analityczny sposób  To słowa używają mnie Jest we mnie kilka osób I każda lepiej wie Jak używać przecinków  Gdzie kropkę postawić  Czy zaimków użyć  Czy wszystko to chrzanić  Czy być uległą i ledwie oddychać Czy bezczelnie na wszystko  kichać  Słowa pędzą pomiędzy  A czasem i zamiast  Naga czuję się w nędzy  Nie wiem jaki mam zamiar  Gadam jak oszalała  Po czym milczeć znów muszę  Ludzie mają mnie dosyć A ja? Ja się duszę 

Zagajewski i już

Obraz
Jakie to liryczne  intymne  bezbronne  Może więc  zatrzymaj się  i chłoń?

Dni bez końca

Obraz
Pierwszą połowę książki czytałam bez większego zainteresowania. Ot, historia życia dwóch facetów z dziewiętnastego wieku. W dodatku pisana sto pięćdziesiąt lat później i fikcyjna. Czekałam na przełom, którym miało być przygarnięcie indiańskiej dziewczynki. Nadal jednak było zwyczajnie. Aż wybuchła wojna secesyjna. Ładne słowo określające rzeź, wszechogarniający głód i bezprawie. Na tym tle miłość Thomasa i Przystojnego Johna, ich opieka nad małą Winoną jawi się niczym kwiat na pustyni. Ich walka o zwykłe życie, dramatyczne okoliczności przemawiają mocno. A Thomasowe przebieranie się za kobietę staje się czymś oczywistym i pożądanym.