Kopciuszek blues

Od wczoraj kuchnię pucuję, zapuszczoną niemożebnie
Wymyłam też lodówkę i okna, co jeszcze nie wiem 
Przedpokój zębami szaf pełnych straszy
I szafa z synka ciuchami - pora wołać naszych!
Przybywajcie, wyrobnic zastępy nieprzebrane 
Ta myje, ta odkurza, toż to niesłychane
Prozą miałam pisać, a tu rym się wciska 
W głowie mieszać nam przyszedł, ratujcie ludziska!
Nam rymu nie trzeba, nam potrzeba szmatek
I doń płynu jakiegoś, a ten śpiewa, gagatek
A ten na nitce tańcuje figlarnie
W ukłonach się gnąc - oj, bo zginiesz marnie!
Zmykaj, póki dobrej woli mam ostatki 
Rymująca gospodyni to przypadek rzadki 
Schowaj się w skarpetki lub między pluszaki
Bym nie wyzywała, żeś taki, owaki
A gdy po robocie wnet wyzionę ducha
Lirykę przyjmę i będę cię słuchać
Kołysankę zanuć mi wtedy rzewną 
Bym choć ten jeden raz była ci królewną!

(Na zdjęciu pobożne życzenia naiwnych dorosłych w Małym Mieście w Krakowie)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat, jakim jest

Czarne łabędzie i Jaśniekoty

Pod skórą