Czytanki i pisanki, czyli blog głównie literacki. Po polsku, choć nie wyłącznie. Ku uciesze, zadumie, zdziwieniu czytelników. Jeśli takowi się znajdą 😉
Saturnin
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
-
Kilkoro bohaterów. Ich przenikające się losy. Wielka czułość. Ogrom wyobraźni. Świadomość własnej niemocy. Kruchości. Katharsis i twórczość splecione w coś, co zapiera mi dech.
Papużanka twierdzi, że nie interesuje jej akcja, a sam język. I to widać w jej książkach dobitnie. Tę wsobność, skupienie, obserwację, poczucie humoru. Precyzję opisu. Wrażenie niezwykłości jej spojrzenia. A zarazem dziwnie znajome schematy, jakby podglądała akurat twoją rodzinę. Albo sąsiadów. Skubana czai się za każdym krzakiem. Bez wrogich zamiarów. Po prostu stoi i się gapi. I jak tu jej nie czytać? Info dla osób niewidomych: okładka to zdjęcie w sepii trzech kobiet. Jednej starszej, siedzącej na drewnianym krześle, ubranej w jasną koszulę z długimi rękawami, krawat i ciemną, długą spódnicę. Z każdego jej boku stoi młoda kobieta ubrana w jasną sukienkę trzy czwarte, czarne rajstopy i buty. Twarzy nie widać, ponieważ zasłaniają je haftowane mlecze u młodych kobiet, a u starszej kobiety haftowany dmuchawiec. Sukienki młodych kobiet pokryte są haftowanymi zielonymi listkami. Wszystkie kobiety trzymają wspólnie kilka nici zielonej muliny. Spódnicę starszej pokrywają wyhaftowane ja...
Wahałam się przed powrotem do mojej dawnej lektury szkolnej, ale było warto. Język Grabowskiego jest bardzo bogaty, zmysł obserwacji wyczulony, a sympatia do zwierząt wielka. I albo był psiarzem albo "Puc, Bursztyn i goście" wyszedł mu lepiej niż "Puch, kot nad koty". Albo też działa tu moja nostalgia. Zastanawiam się też, czy to jego córka była tą Krysią, a gosposia Katarzyną z obu książek? Napisał je tak, jakby o własnej rodzinie opowiadał. I chyba faktycznie domownicy lubili dawać zwierzętom bułkę namoczoną w mleku z cukrem lub mocno osłodzoną herbatę. Ten motyw powtarza się zarówno w kocich, jak i psich historiach. Historiach sprzed kilkudziesięciu lat. Info dla osób niewidomych: na okładce wymalowane są cztery psy. Białobury Puc stoi bokiem, złotobrązowy Bursztyn siedzi wpatrzony w białoczarnego Mikado, drobnego pieska usadowionego na poduszce. Na przedzie stoi z podniesioną łapką rachityczny Tiuzdejek w czerwonym fraczku. Tło jest słomkowe, by nie odwracać uw...
Książki najlepsze czyli jakie? Z najbardziej giętkim językiem? Najbardziej porywającą akcją? Najbardziej potrzebne w danym momencie? Co człowiek, to inna odpowiedź. Co okres jego życia również. U mnie, gdyby liczyć sam rok 2024, byłyby to "Kraina Chichów" i "Białe jabłka" Carrolla, "Porządek dnia" Vuillarda, "Pamiętniki ptaszka Staszka" Jedlińskiego, " Z obłędu odsiać słowo, wers, drogę" Bukowskiego, "Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi" Michniewicza, "Dziwne losy Jane Eyre" Brontë, "Saturnin" Małeckiego, "Kwiaty dla Algernona" Keyesa, "Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę" Vuonga i "Maddaddam" Atwood. Czyli wyobraźnia, współczucie, obserwacja, warsztat pisarski. A w przypadku Jedlińskiego sarkazm i autoironia. A które lektury zeszłoroczne Wy hołubicie? Na zdjęciu: nie podrasowany Poznań w pewne mroźne popoludnie. Czyli ulica Woźna z wielkimi soplami na numerze 27, trochę zm...
Komentarze
Prześlij komentarz