Błękitna krew
Wynudziłam się. Satyra to jednak mocno ograniczona w czasie rzecz. Z drugiej strony nie zaszkodzi mi wiedzieć, jakimi snobami, chciwcami, rozpustnikami i pozerami byli arystokraci płci obojga. Samozwaniec świetnie i celnie ich ubodła.
Mnie jednak czegoś w tym wszystkim brakowało. Silniejszych emocji. Ani z postaciami z książki utożsamić się nie mam jak ani z czasem, w którym historia się dzieje. Nie muszę ich lubić, ale powinni być ciekawi. A niestety moje zainteresowanie nimi spadało z każdą stroną i tylko z racji niewielkiej objętości tekstu dokończyłam lekturę.
Z jasnych punktów zostało mi jeszcze to, że autorka pośrednio odczarowała mi pojęcie mieszczańskiej moralności.
Info dla osób niewidomych: na okładce mamy czarno-białe zdjęcie kobiety, od ramion w górę, z profilu. Kobieta ma zamknięte oczy, jakby wystawiała twarz do słońca. Jej rysy są regularne, podkreślone klasycznym makijażem i sztucznymi rzęsami. Ma jasne loki, nosi perłowe kolczyki i takiż naszyjnik. Jest zatem kobietą luksusową, kobietą lalką jak zwykł mawiać Szczęsny Blazewicz, jeden z bohaterów tej książki.
Komentarze
Prześlij komentarz