Która godzina, gówniarzu?

O fryzjerach, strasznych mieszczanach, wrogich pismakach, bujności wiosny, kryształowych rankach, żydowskości, losie ciężkim, pięknym i strasznym bogactwie życia.
Pisanie wieloma głosami, bez ograniczeń, do szaleństwa.
Ucho subtelne, ucho zmęczone, ucho jak struna napięta. 
Czytam, nie wierzę, jakżem ja mogła 
Tuwima nie czytać?

Info dla osób niewidomych: okładka minimalistyczna. Tło słomkowe, napisy czerwone. Na środku ciemnoszary fortepian z szarą sztuką mięsa na górze. Poniesioną klapa czerwona. Wetknięta w instrument biała flaga, a sam fortepian na brzytwie stojący. Brzytwa ta jest chyba jednocześnie zegarkiem, gdyż wokół niej widać godziny - dwunastą, szóstą i dziewiątą. 

I jakoś mi to z zawartością tomiku rezonuje. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czarne łabędzie i Jaśniekoty

Żaden koniec

Co robić?