Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2024

Kwiaty dla Algernona

Obraz
Prosta historia o poważnych implikacjach. Szczegółów opisywać nie będę, nie lubię zabierać innym własnych odkryć. Ważniejsze wydają mi się pytania zawarte w książce. Czym jest inteligencja? Godność osobista? Co daje nam szczęście? Po co właściwie żyjemy? I jeszcze forma. Pamiętnik daje nam bezpośredni wgląd w czyjś umysł. I albo autora pamiętnika polubimy, albo nie.  Mój dystans do Charlie'go Gordona wynosi zero. Jego ból jest moim bólem. Jego radości moimi. Jego dramat rozwala mi mózg.  

Saturnin

Obraz
Kilkoro bohaterów. Ich przenikające się losy. Wielka czułość. Ogrom wyobraźni. Świadomość własnej niemocy. Kruchości. Katharsis i twórczość splecione w coś, co zapiera mi dech. 

Nie pamiętam

Nie pamiętam bym płakała ostatnio Nie pamiętam już  Choćbym nie wiem  jak się starała  Nie będę płakała  Nie zmusicie mnie Złościć się będę  i tupać będę  i tak kląć że szewc może się zląc Będę brzydka  i przykra jak zbyt ostra nitka jak bolący ząb Obchodzi to nikogo  Pójdę więc swoją drogą  Pójdę i zamknę się już 

Ponadprzeciętne monstrum

Obraz
Zdarzyło się tak, że Pierworodnej coś do czytania kupić chciałam. Komiks raczej niż książkę, bo takie ma upodobania. Miało być ciekawie, nie dziecinnie, lekko mrocznie, lecz bez przesady. Chyba się udało, choć okaże się jeszcze, co powie sama zainteresowana. Lub niezainteresowana, któż to wie? Oczywiście nie wytrzymałam i potestowałam oba tomiki. "M jak monstrum" kupił mnie w kilka sekund. Dużo emocji, kilkoro wyrazistych bohaterów, klasyczna kreska, oszczędne użycie barw. Wszystko to razem z przemyślaną fabułą było tak mocne, że podczas lektury wręcz słyszałam krzyki, szlochy i ciche rozmowy. I nie dzieliłam postaci na dobre i złe.  Z "Ponadprzeciętnymi" było już gorzej. Sam pomysł w porządku, ale to wykonanie. Postacie nawet ciekawie narysowane, lecz boleśnie sztampowe. Gdyby skupić się na głównej bohaterce, byłoby nieźle. Ale nie, trzeba rozwijać uniwersum, tom za tomem. Kasa musi się zgadzać. Ech...

Wielkie nadzieje

Obraz
Fabuła toczy się gładko, lecz niewiele wnosi. Jest tak, jakbym ślizgała się po powierzchni sadzawki, a bohaterowie mówili do mnie spod lodu. Jakby autor drzemał gdzieś przy brzegu. Po trzystu stronach lód kruszy się gwałtownie. Bohaterowie walczą, jak nigdy dotąd nie walczyli. I tak do końca. Pojawia się i morał, a z nim ogromna ulga. Dałam radę. Można się rozejść.