Książki najlepsze czyli jakie? Z najbardziej giętkim językiem? Najbardziej porywającą akcją? Najbardziej potrzebne w danym momencie? Co człowiek, to inna odpowiedź. Co okres jego życia również. U mnie, gdyby liczyć sam rok 2024, byłyby to "Kraina Chichów" i "Białe jabłka" Carrolla, "Porządek dnia" Vuillarda, "Pamiętniki ptaszka Staszka" Jedlińskiego, " Z obłędu odsiać słowo, wers, drogę" Bukowskiego, "Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi" Michniewicza, "Dziwne losy Jane Eyre" Brontë, "Saturnin" Małeckiego, "Kwiaty dla Algernona" Keyesa, "Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę" Vuonga i "Maddaddam" Atwood. Czyli wyobraźnia, współczucie, obserwacja, warsztat pisarski. A w przypadku Jedlińskiego sarkazm i autoironia. A które lektury zeszłoroczne Wy hołubicie? Na zdjęciu: nie podrasowany Poznań w pewne mroźne popoludnie. Czyli ulica Woźna z wielkimi soplami na numerze 27, trochę zm...
bardzo fajne
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:))
OdpowiedzUsuń