Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2025

Powitanie

Obraz
Buongiorno, czy powitać mi Was wolno? Bonjour, za oknem ptasi chór Guten Morgen, kot mój śledzi hordę Hello, skąd się bociek wziął? (ni ma żadnego bociana, to moja fantazja porąbana) Info dla osób niewidomych: na zdjęciu nasz kocieł w pozie "mogę, nic nie muszę". W jego otoczeniu puch marny, czyli szafki wykładziną obite, co by się jego królewska mość nie poślizgnęła przy wskakiwaniu. Scena ma miejsce na balkonie. Siatką zabezpieczonym, bo kociszcze przy życiu ma pozostać, a nie z balkonów spadać.  Spadochronów dla kociambrów nie wymyślono jeszcze. A może jednak?!?

W północ się odzieję

Obraz
Kiedy dorosnę, zostanę czarownicą. Wiedźmą tych wzgórz. To znaczy, ee, wiedźmą tych... bloków? Czy w północ się odzieję? Nie mam pojęcia. Póki co, w co popadnie. Dżinsy. Kieckę z targu. Solidne buty. Spiczasty kapelusz niepotrzebny. Czy złoty zając na rzemyku. Wystarczy GPS na palcu. Wystarczy mózg jak w garncu. I uśmiech w tańcu. Info dla osób niewidomych: na okładce jest Tiffany Obolała w prostej zielonej sukience, czarnym spiczastym kapeluszu i czarnych glanach. W prawej ręce trzyma rozżarzony do czerwoności metalowy pręt, lewą kontroluje ogień. Przed nią stoi gromadka Nac Mac Feeglów w szyku bojowym.  Na jej ramieniu rękę kładzie dużo starsza od niej czarownica. Włosy ma siwe, kapelusz tak samo spiczasty, ale suknię czarną, nakrytą czarną chustą i spiętą broszką w kształcie zająca w skoku. W drugiej ręce trzyma laskę pasterską. Co ciekawe, spod jej sukni wystaje rąbek zielonego materiału. Obok czarownic, tyłem do nas, siedzi zając i tylko głowę odwraca w naszą stronę. Wokół wsz...

Zimistrz

Po królowej elfów i ulniku przyszła kolej i na zimistrza. Tiffany Obolała nie ma czasu, by się nudzić. Wiecznie na służbie potrzebujących, teraz ma jeszcze na karku zakochanego ducha zimy. Który dwoi się i troi, by jej zaimponować. A że nigdy człowiekiem nie był, skutki bywają opłakane. Choć nie powiem, bywa też, hm, romantycznie. W to wszystko wplątany jest i Roland, syn barona, który beztrosko donosi jej o innej. I niezawodni Nac Mac Feegle. Oraz inne czarownice, z babcią Weatherwax na czele. Spojler jakich mało, prawda? A z drugiej strony chyba każdy, kto Pratchetta czytał, wie doskonale, że streścić fragment fabuły to jak nic nie powiedzieć. Pod nią bowiem zawsze skrzy się humor i mądrość życiowa. I cała masa współczucia dla ludzi, jacy by nie byli. Info dla osób niewidomych: okładka jest białoszara. Ze śniegu wystaje trzech wolnych ciut ludzi, błękitno skórych i rudowłosych. Każdy dzierży miecz, jeden ma nawet czaszkę jakiegoś zwierzęcia na głowie. Dwóch ma miny srogie, a jeden gł...