Małpek

Małpek nie od razu zorientował się, kim jest. Najpierw powstał tułów i nogi. Umiał więc biegać i odczuwać głód, lecz nic nie widział ani nic nie słyszał. Potem dostał ręce. Łapał nimi, co popadnie. W końcu przyszyto mu pyszczek. A gdy dostał guzikowe oczka i wyszyte czerwoną nitką usta, wydał okrzyk radości. 

Ale, zaraz? Czemu nie słyszał sam siebie? Mama szybko odczepiła mu uszy. Grube i mięsiste, tak jak prosił jej Synek.

Małpek był prawie gotów. Mógł skakać i fikać koziołki. Czuł jednak, że nadal czegoś mu brakuje. Nagle pacnął się łapką w łepek! Ogon! Chciał mieć ogon! Wiercił się tak strasznie, aż Mama zrozumiała. Dorobiła mu i ogon.

Wtedy okręcił się wokół siebie pięć razy i wskoczył Chłopcu na szyję. Uszczęśliwiony pacał go po twarzy łapkami. To zawisał na nim na nóżkach, to na ogonku. Piszczał i krzyczał i choć Mama go nie słyszała, to Synek słyszał aż nazbyt dobrze.

- Jak go nazwiesz? - spytała z uśmiechem.
- Małpek - wyszeptał Chłopiec - a Małpkowi ze szczęścia zakręciło się w łebku. Łebku, dodajmy to dla porządku, wypełnionym mnóstwem nitek. Gdy czasem Małpek dostawał małpiego rozumu, to doprawdy nie można mu było tego mieć za złe. Czy ktoś z nićmi zamiast mózgu mógł być mądrzejszy? Chłopiec był pewien, że nie. Ba, przekonany był, że Małpek to najmilsza i najmądrzejsza małpka kapucynka na świecie. A ściślej mówiąc, skarpucynka, gdyż Małpka uszyto ze skarpetek. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O rozwodach słów kilka

Pod skórą

Świat, jakim jest