Czytanki i pisanki, czyli blog głównie literacki. Po polsku, choć nie wyłącznie. Ku uciesze, zadumie, zdziwieniu czytelników. Jeśli takowi się znajdą 😉
Trafiłam ostatnio na dwie książki o kłopotach w małżeństwach (i im podobnych związkach). Hołdując słynnemu hasłu "przezorny zawsze ubezpieczony", chwyciłam byka za rogi. I cóż się okazało? Że byk ów jest jednocześnie dużo bardziej banalny, a jednocześnie mocniej ludzi naznaczający niż mi się pierwotnie wydawało. Że i kulturalni ludzie się rozwodzą. I niekoniecznie kulturalnie się wtedy zachowują. Że ciągnie się za nimi odium wielowiekowych tradycji. Główną różnicę widać w stylu autorek. Izabela Kosmala - Świerczyńska bada teren, z empatią przyglądając się losom i emocjom innych ludzi. A także własnym. Laura Schlessinger analizuje na chłodno, ocenia, jeńców nie bierze. Szczególnie mocno pastwi się nad kobietami. Jednocześnie irytuje i zmusza do myślenia.
Intensywne doznanie, jakbym była pod skórą każdej z dwunastu bohaterek. Różniących się wiekiem, pochodzeniem, doświadczeniem, związkami z pozostałymi. Matki, córki, żony, partnerki, singielki, kobiety sukcesu i bez sukcesu. Wszystkie spotkają się na przedstawieniu sztuki jednej z nich, ale to nie sztuka jest ważna. To one są ważne, ich droga, ich życie tak silnie splecione z innymi. A przy okazji - nigdy tak mocno nie poczułam, że rasa czy płeć to konstrukt społeczny. I z tą myślą patrzę teraz na świat. "Dziewczyna, kobieta, inna" Bernardine Evaristo, Wydawnictwo Poznańskie
Każdy widzi? Ano właśnie nie każdy. Mimo dobrych chęci nie da się być wszędzie. Z odsieczą przybywają nam książki, choć nie tylko. Choćby genialne "Children just like me" Anabel i Barnaby Kindersleyów, którzy odwiedzili kilkadziesiąt dzieci na całym świecie, rozmawiając z nimi, ich rodzinami, fotografując ich codzienne życie. Anabel głównie rozmawiała, a Barnaba focił do upadłego. Piękna rzecz, tylko czy nadal można na tych informacjach polegać? Wszak ich dzieło ma blisko trzydzieści lat. Jak zmieniło się życie dzieci z tej publikacji poza tym, że zapewne dorosły i założyły własne rodziny? Weźmy "Factfulness" Hansa Roslinga, jego syna Oli i synowej Anny. Rzecz świeża, ledwie pięć lat temu wydana. Test na początku książki zobrazuje nam skalę naszej ignorancji. Co wiemy o poziomie edukacji, dochodów, ochrony zdrowia, śmiertelności czy zmianach klimatu? Okazuje się, że znacznie mniej niż duma pozwalałaby nam przyznać. Przy czym wynika to nie tylko z przestarzałej wied
Komentarze
Prześlij komentarz