Białe jabłka

Nie wiem, jak Carroll to robi, ale za każdym razem wodzi mnie za nos. Tu podrzuci trochę mistycyzmu, tam szczyptę magii, solidną dawkę emocji i ciut sentymentalizmu. I bawi się, nieustannie się bawi. Wszystko jest możliwe, lecz jest w tym jakaś spójność. Wielbię go, a jednocześnie dziko zazdroszczę talentu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czarne łabędzie i Jaśniekoty

Co robić?

Świat, jakim jest