Wieczorem
Dorożki turkocą, konie parskają. Światła latarni odbijają się w kałużach. Przekupki zachwalają swoje towary. Zimno, wszyscy się spieszą.
Nagle ktoś popycha mnie od tyłu. - Hej, co to za maniery! Co Pan sobie wyobraża? Ja tylko patrzyłam.
Dobra, wracam. Jestem w szlafroku, to nie strój do paradowania po ulicy. Zwłaszcza TAK ubranej ulicy. Wyglądam, jakbym się urwała z przytułku dla obłąkanych.
- Hej, a to co? Szyba?!? To nie jest zabawne, wypuście mnie! To ja, chcę z powrotem! Wracajcie natychmiast!
- Panienko, panienka wsiądzie do powozu, pani będzie się martwiła. Proszę, podam panience ramię. Nikt nie powinien panienki widzieć w takim stanie.
- Ale, ale...to nie moje czasy ... To nie moje czasy.
Komentarze
Prześlij komentarz