Anderson vs Keret

Tak jak Anderson odpycha i przyciąga jednocześnie, szydzi i ubolewa nas zepsuciem współczesnego świata, tak Keret bierze wszystko w nawias, bawi się absurdem, klnie jak szewc i mimowolnie wpada w zadumę. Jeden i drugi daje do myślenia, jednak to Kereta kocham. Czy dlatego, że choć szorstki, daje nadzieję? A może tylko dlatego, że znam go nieco lepiej? A może po prostu jestem tchórzem, a Anderson doskonale mi to uświadamia?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czarne łabędzie i Jaśniekoty

Co robić?

Świat, jakim jest