Na roli

Powoli dzień wstaje
Dzień wstaje powoli
Więc rosą się najem
Pracując na roli 
Słońca łyk wezmę
Nieduży, by przetrwać
Bom chłopka zwyczajna
Nie żadna królewna
Zasuwać więc będę
Z maluchem na plecach
Na pracy się skupię
Nie na żadnych wiecach
Gdy zaś słońce zajdzie
Świeceniem znużone
Padnę i ja na siennik
Zupełnie jak one
W nocy zaś zbudzi 
Się dziecię me lube
Laleczkę zgubiło
Straciłam rachubę
Co było, to było
Zasnęło ponownie
Zasnęłam i ja
Od rana zaś praca
Czeka mnie ma
I chłop mój strudzony
Zachrapał gwałtownie
Zmieniliśmy więc strony
Padając ponownie
Na łoże to wspólne
Bez większych uniesień
Jak kłody dwie drzewne 
Co kochać umieją
W siebie wrastając
Sny się w nich dzieją 
Sny dziwne i mgliste
Jak podróż przez bagna
To dość oczywiste
Żem niezbyt ładna 
Ni bystra, ni krzepka
Jam chłopka zwyczajna
Nie żadna królewna 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O rozwodach słów kilka

Pod skórą

Świat, jakim jest