Ten dziwny Lem

Poległam na wspomnieniach Iona Tichego. Porażająca rozwlekłość opowiadań i prawie nieistniejąca fabuła sprawiły, że nawet błyskotliwe poczucie humoru autora nie uratowały mnie przed nudą. Szkoda, bo taki "Solaris" czy "Powrót z gwiazd" bardzo mi kiedyś weszły. Także "Niezwyciężonego" czytało się dobrze. A "Dyktanda", nic z SF wspólnego niemające, zachwyt przemożny wywołały. Tym bardziej zatem żal mi było tę antologię opowiadań, piętnaście najlepszych podobno, porzucać. Z masochizmu czytelniczego wyleczyłam się jednak dość dawno. I z tego, że nawet dobrym pisarzem zmęczyć się można (casus Murakamiego). Ech...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O rozwodach słów kilka

Pod skórą

Świat, jakim jest