Sztuka, panie

Książek o sztuce, ten poważnej powstało mnóstwo. A kto kiedy czytał o różnicy między sztuką dorosłych a twórczością dzieci? Kto zastanawiał się czyje potrzeby zaspokaja, sięgając po pędzel? I czy aby na pewno ich spełnienie dobrze mu służy?

Nieomylność Arno Sterna bywa równie irytująca co pogarda niektórych artystów dla zwykłych ludzi. Lecz gdy zajrzeć poza nie, czy nie własne lęki w nich ujrzymy? Własne popaprane dzieciństwo? To upupienie nas, naszych rodziców, dziadków nawet? 

Co zaś tyczy się losów i karier osób, których smykałka do rysowania znalazła komercyjne ujście, to już chyba nigdy nie użyję słowa chałtura. Im dłużej żyję, tym bardziej przekonuję się, że dróg do celu jest wiele. I że różnica między byciem wolnym strzelcem a czyimś pracownikiem jest mniejsza niż mi się do niedawna wydawało.

Tą pokrzepiającą myślą kończę, korpoludki kochane, i łapką do Was macham. Nie ustawajcie w tworzeniu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czarne łabędzie i Jaśniekoty

Co robić?

Świat, jakim jest