Posty

Wyświetlam posty z etykietą Czytanki

Bóg urojony

Obraz
Przyciągała mnie ta książka i odpychała. Po jakichś stu dwudziestu pięciu stronach już miałam ją porzucić, ale ciekawość nie chciała puścić. Nie powiedziałabym, że Dawkins ma świetny styl.  Bywa arogancki i dość akademicki, ale i tak warto dać mu szansę. Jego książka otwiera bowiem oczy na pozycję religii na świecie, jej wpływ na ludzi w sensie makro i mikro. Wyjaśnia też, czym jest, a czym nie jest ewolucja oraz zatrzymuje się przy powstaniu wszechświata (zasada antropiczna). Zatem jeśli uważasz się za osobę wierzącą, agnostyka czy ateistę, możesz poznać korzenie swojej (nie) wiary. Możesz się na Dawkinsa wkurzać, możesz się nim zachwycać, chichotać razem z nim, zdziwić się czasem niezbyt przyjemnie (vide podejście do pedofilii), ale coś na pewno z tej lektury wyniesiesz. To jak, odważysz się?

Unorthodox

Obraz
Bardzo emocjonalna, szczegółowa i fascynująco przerażająca wyprawa w głąb sekty satmarów (odłamu chasydów). Nie mogłam się oderwać. Tyle się słyszy o Arabkach, a o Żydówkach w kontekście praw kobiet nieszczególnie. Tak jakby świat interesowała wyłącznie ich przeszłość, a i tę wrzuca się do jednego worka z mężczyznami. Jedyny znany mi wyjątek to "Kobiety Holocaustu" Zoe Waxman. Pisałam o niej zresztą wcześniej.

Świat widziany przez kota

Obraz
ma pewne punkty styczne ze światem ludzkim. To w końcu ssaki jak my, w dodatku często z nami żyjące. Wypadałoby jednak nie poddawać go nadinterpretacji. Uszanować odmienność, ciesząc się jednocześnie podobieństwami. Tak właśnie jest w książce "Riko i my". Autor to skromny obserwator, opisujący tytułowego kocura, jego wybrankę - Szarosrebrną oraz ich kocięta. Współczucie i opiekę jednych ludzi, ale też bezmyślność, a nawet okrucieństwo drugich. Podczas lektury wyraźnie czuje się, że ta historia jest prawdziwa. Że jeśli cokolwiek zostało podkoloryzowane, to minimalnie.  W "Alfim" mamy za to historyjkę jak u Holly Webb. Niby dla dorosłych (objętość książki), ale faktycznie jest to bajka. Bajka bez baśniowego rozmachu. Kot nie jest w niej kotem. To człowiek za niego przebrany. Sympatyczny skądinąd, lecz zbyt ludzki. Co nie zmienia faktu, że opowieść płynie wartko, zmierzając do finału rodem z telenoweli. Wszyscy padają sobie w objęcia, polewając się różowym lukrem. Prob

Porządek i nieporządek

Obraz
Zło wypreparowane i podane na najlepszej porcelanie. Tak dobrej, że i własną twarz można w odbiciu ujrzeć. Kim bylibyśmy w przededniu wybuchu wojny? Przed jaką prawdą skrylibyśmy twarz? Czytelnik jak słuchacz w ogrodzie pamięci. To tu, to tam coś mu pod nogi upadnie. W oczy zaświeci. Słuch trzeba wytężyć, każdy skrawek ogrodu przeczesać. Łatwe to nie jest, dla takiej opowieści warto. Czyli rzecz o sprawcach (nawet gdy się ofiarami nazywać każą) i faktycznych ofiarach (które ocalałymi się zwą). Duet Vuillarda ("Porządek dnia") i Krall ("Synapsy Marii H.").