Księżyc, ten łotr
Księżyc wznosi się nad lasem Tu i tam popatrzy czasem Miast dostojnym być i wisieć On zakłóca blaskiem ciszę Ciszę w sercu i umyśle Gdy tak znów promienie wyśle Za nic mając ergonomię Sił swych bladych On ogłady Nie ma wcale Tylko świecić Umie, głąb Niech już sobie pójdzie stąd Ja tu robię Kejpiaje Senne me Ja się wreszcie Wyspać chcę!