Posty

Łucznik Zofia 2015

Trafia mnie szlag Bo Łucznik ten Nie słucha mnie Już ja to wiem  Instrukcji wbrew Robi co chce  Wywalę go Niech idzie precz! Nie będzie już  Plątał nici Pokryje go kurz Jak błogo mi Szyć coś ręcznie  Powolutku  Bez stresu i Bez prądu  Będę ci ja  Świadoma tak Że lepszy od Szajsu Jest  Brak! (Śpiewać, przeciągając głoski) Info dla osób niewidomych: nie zrobiłam fotki, nie chciało mi się;)) Ale wierzcie mi, ten biały diabeł na nią nie zasłużył. Nie po tym wierzganiu, serwisie i ponownym wierzganiu.  Go to hell, Łuczniku! (stare Łuczniki, bez obrazy. Ten tu to podrabianiec Waszej jakości). 

Ratownik. Nie jestem bogiem

Obraz
Dużo deklarowanej pokory i równie wiele podskórnej pychy. Ogrom pasji, talentu, tęsknota za zawodem, czarne poczucie humoru, minimalna dawka wiedzy medycznej, sporo anegdot o pacjentach.  To, co mnie zaskoczyło, to nie podejście ratownika. Chyba trudno zachować równowagę między pasją a przerostem ego. Zwłaszcza gdy chodzi o ratowanie ludzi. Po wielokroć, dzień za dniem, przez kilkanaście lat. Nie spodziewałam się jednak, żeby rozmowy między dziennikarką a jej bohaterem były spisywane przez kogoś innego. Liczyłam na to, że to ona sama wykona tę pracę. Wstępnie zredaguje ten tekst i pozwoli pracować redaktorkom i korektorkom. Z drugiej strony doceniam, że w ogóle im podziękowała. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby jej pytania były mniej...bałwochwalcze. Ona mu się prawie nie sprzeciwia. Krytykuje minimalnie.  I znów da się to zrozumieć. Sama bardzo podziwiam ludzi wykonujących tę pracę. Bo nie jest to tylko praca. Bo trzeba mieć powołanie, ogromną wytrwałość. Bo robi się to często ko...

Wiedźmikołaj

Obraz
Jeśli ktokolwiek po przeczytaniu tej książki nie stał się fanem Śmierci, a właściwie ŚMIERCI, to będę bardziej niż zaskoczona. To nie niezdrowa fascynacja. To bałwochwalstwo. Choć nie powiem, Śmierć Szczurów, Kruk i bóg kaca (o, bóg) też dają radę. No i Susan. Z tym, że akurat ona wydaje mi się siostrą Tiffany Obolałej. Starszą od niej i trochę, hm, sztywną. Jest też i wierny Pimpuś, cynik Albert, prostoduszny Banjo, dwoje bardzo trzeźwo myślących dzieci (niech Bóg ma w opiece ich przyszłych nauczycieli w szkole), Gildia Skrytobójców czy Gildia Żebraków. No i wróżki. Niekoniecznie takie, jakimi je sobie wyobrażacie.  Cała ta ekipa powoduje, że kończąc książkę, odniosłam wrażenie, że dopiero co zsiadłam z karuzeli. I że jest dziwnie pusto i cicho. Info dla osób niewidomych: okładka zapowiada zarówno treść, jak i styl. Zimową nocą na saniach ciągniętych przez trzy wieprzki (tak, to nie pomyłka, wieprzki) pędzi Wiedźmikołaj (albo ktoś do niego podobny, jeśli tylko nosić minus pięć dio...

Detektyw Wróbel i struty dziób

Obraz
Prosta, zawadiacka kreska. Wartka akcja z edukacyjnym przesłaniem. Dużo zabawy słowem, świetnie się to czyta, również głos. Zero przynudzania. A między rozdziałami zdjęcia prawdziwych ptaków i rozszerzające temat mikro artykuły o nich.  Frunę po więcej! Pa! Info dla osób niewidomych: na pomarańczowym tle widać kaczkę Anananę ze skrzydłem na temblaku, frytką w drugim skrzydle i kitką na głowie. Obok zaś Domikusia, czyli Detektywa Wróbla w czapce à la Sherlock Holmes. Stoją na chodniku dziobami do siebie. Przed nimi leży do połowy zjedzona kromka chleba. Po bokach mają przepełnione kosze na śmieci, a w tle różne budynki. Poza tym widać, że rysowani byli w komputerze, a nie na kartce. Co akurat niezbyt mi się podoba, ale czego się nie zrobi dla tych wspaniałych dialogów w komiksie!

Powiedz to w mig

Obraz
Bardzo przystępne przedstawienie świata Głuchych oraz ich języka. Ilustracje niezbyt mi pasują. Czasem łapałam ich symbolikę, a czasem wydawały mi się po prostu brzydkie. Zwłaszcza portrety dzieci. Jakby komuś proporcje nie wyszły, choć bardzo się starał.  Mimo tych drobnych mankamentów cieszę się, że ta książka powstała. Oprócz "Okrążania ciszy" Agnieszki Górskiej i "Głuszy" Anny Goc, nie znam żadnej innej o tej społeczności. A gdyby ktoś chciał na próbę pomigać w Polskim Języku Migowym, to tu jest bezpłatna aplikacja:  https://towarzystwogest.eu/aplikacja/ Dla szczególnie upartych istnieje dofinansowanie z PFRON. Sama raz się na nie załapałam. Psim swędem.  Kurs szczególnie polecam osobnikom o wiecznie zmarzniętych dłoniach. A także tym, którym języków obcych wciąż mało.  Info dla osób niewidomych: na okładce w kolorze kawy zbożowej z mlekiem jedzie niebieski samochód. W środku siedzi ptakodziecko, a na dachu ptakomama w sukience w kropki. Oboje coś wołają, każde...

Rzecz o ptakach

Obraz
A w oryginale "The Thing with Feathers", czyli "Coś z piórami". Coś czyli nie wiadomo co. Dużo bardziej nieokreślone coś niż polski tytuł. Podniosły, choć również właściwy. I podtytuł, zdradzający całą ideę książki "Ptaki powiedzą nam wiele o nas samych". Bo tak to właśnie jest. Człowiek obserwuje ptaki, studiuje je wręcz i po drodze odkrywa, jak wiele z ptaków znajduje w samym sobie. I odwrotnie, jak wiele człowieka jest w innych przedstawicielach świata fauny. Nie tylko w ptakach czy ssakach. Natura tak to sprytnie urządziła, żeby się zbytnio nie namęczyć.  Żadna ze mnie ornitolożka czy to ptasiara. Za to o zachowaniu, mentalności czy emocjach zwierząt i ludzi czytać lubię ogromnie. Zwłaszcza gdy ktoś ma tak lekkie (nomen omen) pióro jak Noah Strycker. A na koniec zostają wrażenia ogólne. Oraz współczucie dla pingwinów, podziw dla albatrosów czy obawa, byśmy nie skończyli jak kolibry. Jedyne, czego mi brakowało, to zdjęć ptaków. Są w książce rysunki, ale...

Duma i uprzedzenie

Obraz
Skusiła mnie ta piękna, staroświecka okładka. Następnie przez jakieś dziewięćdziesiąt stron dyskretnie się nudziłam. Styl Austen jest dość oszczędny, fabuła rozwija się powolutku, a realia życia opisywanej klasy społecznej - bardzo są mi obce.  Przy lekturze trzymała mnie myśl, że to książka z 1813 roku, wtedy inaczej pisano. Poza tym z jakiegoś powodu przez te dwieście lat z okładem nie przestała być wydawana i ekranizowana, a to już coś znaczy. Po czym nastąpiło donośne "plop" i zaczęło mnie wciągać. Powoli, lecz nieubłaganie. Widzę tu pewną paralelę między uczuciami Elżbiety do pana Darcy'ego. Z tą tylko różnicą, że moje były bardziej stonowane. Bycie widzem czyjegoś romansu to jednak nie to samo co bycie jedną z głównych postaci. Przy okazji dotarło do mnie wreszcie dlaczego to właśnie Colin Firth zagrał ukochanego Bridget Jones w ekranizacjach książek Helen Fielding. To musiał być on.  Info dla osób niewidomych: na seledynowej okładce widnieje popiersie młodej damy o...