Posty

Nie zdążę

Obraz
Reportaż o codziennym dramacie transportowym mieszkańców małych miast i wsi. O walce działaczy i kolejarzy o to, by zbiorkom jednak działał. O pociągizmie, niedasizmie, wygaszaniu popytu, Królestwie Chaosu Pekape, o liczbach, które krzyczą. O całym wszechświecie, o który jedynie się ocieram, bo szczęśliwie urodziłam się i mieszkam w dużym mieście, w którym zbiorkom akurat działa.  Książka niedoskonała, lecz jakże potrzebna. Studenci, politycy wszystkich szczebli, ludzie dobrej woli czytajcie. I zmieniajcie, by bliżej nam do pobliskich Czech niż do Stanów było.

Marie-Line et son juge

Obraz
Connaissez-vous beaucoup de films qui sont si proches de la vie, si beaux et si cruels, si tristes et si drôles à la fois qu'on ne veut pas quitter le cinéma ? Qui sont optimistes, mais non d'un optimisme facile ? Qui entrent sous votre peau et parlent votre voix ? Qui racontent des histoires des gens imparfaits, faibles certes, mais non sans caractère? Et voilà, Louane à nouveau m'a émerveillé. Et voilà, je bénisse le jour quand Mme Nowak est entrée dans la classe et a dit son premier "Bonjour". Coup de foudre sur place, le français est devenu mon obsession.  Ce fût un double plaisir, ce film. 

Ania z Zielonego Wzgórza

Obraz
Znacznie bardziej przemawia do mnie oryginalny* tekst LMM. A i tak połknęłam komiks jednym chapsem. Dlaczego? Nie miałam ochoty na nic poważnego, a te słitaśne rysunki w bibliotece kusiły. Wolałabym jedynie, by Ania nie mówiła "łał" czy "o rany", bo nigdy tak nie mówiła. I żeby czcionka była nadal czytelna, ale ręczna. A nie taka, jakby ktoś ją wydrukował z komputera. Ale może w Korei tak się właśnie robi? Ktoś coś wie? *No dobrze, nie oryginalny, a przetłumaczony z angielskiego przez Pawła Beręsewicza. I to tylko dwa tomy. Kolejne to już stare tłumaczenia, do których musiałam się przyzwyczaić, by poznać całą serię. Serię nierówną, lecz nie o tym jest ten wpis. 

Podróż smokiem Diplodokiem

Obraz
Lubisz smoki? Zabawę rysunkiem i słowem? Przygody? Roztargnionych naukowców? Antytalencia czarodziejskie? Dziarskie gosposie?  Taką zabawę zafunduje ci zarówno komiks, jak i film o smoku Diplodoku. Oba dobre, choć do mnie mocniej przemawia oryginał Baranowskiego. Zatrzymanie się na każdym kadrze to rzecz filmowi niedostępna. Poza tym wolę ręczny, dwuwymiarowy rysunek tuszem i akwarelą od animacji komputerowej. Z drugiej strony film mówi coś o Autorze, czego komiksy wprost nie przekazują. Coś ważnego dla każdego twórcy.  Przekonaj się o tym sam_a. 

Winna

Winna bo Ci brata urodziła  Winna bo Cię do zuchów wsadziła  Winna bo słuchać nie umie Winna bo słaba na rozumie Winna bo dysleksji w porę nie wykryła  Winna bo groźby ciężko przeżyła Winna bo się o Ciebie boi Winna bo możesz swawolić Winna bo nie dopilnowała Winna bo na 112 dzwonić chciała Winna bo spanikowała Winna bo nie dość skuteczna Winna jej wina będzie wieczna 

Wnerw

Zacięło się  i stoi Pchaj to do woli Nie upchasz nic! Skończyły się słowa Nie ze mną ta mowa i taki wic Nie czaruj, idioto Sam wpadniesz w to błoto  Ja czynu chcę Zakasaj rękawy Pokonaj obawy  i rusz swój zad Nie jesteś księciuniem Rój służby nie frunie byś rąk nie skalał Relacja nawala  Zaprowadź ład  Przebrała się miarka Sprzątaj lub narka Ojciec Twój świadkiem  Wkurzyłeś swą matkę  więc bierz za szmat - będziesz sam rad Żeś tymi ręcyma Opór syfu powstrzymał  jak duży chłop  Taki Twój job! A teraz syneczku przemiły koteczku  Telefon daj - internet bye!

Kopciuszek blues

Obraz
Od wczoraj kuchnię pucuję, zapuszczoną niemożebnie Wymyłam też lodówkę i okna, co jeszcze nie wiem  Przedpokój zębami szaf pełnych straszy I szafa z synka ciuchami - pora wołać naszych! Przybywajcie, wyrobnic zastępy nieprzebrane  Ta myje, ta odkurza, toż to niesłychane Prozą miałam pisać, a tu rym się wciska  W głowie mieszać nam przyszedł, ratujcie ludziska! Nam rymu nie trzeba, nam potrzeba szmatek I doń płynu jakiegoś, a ten śpiewa, gagatek A ten na nitce tańcuje figlarnie W ukłonach się gnąc - oj, bo zginiesz marnie! Zmykaj, póki dobrej woli mam ostatki  Rymująca gospodyni to przypadek rzadki  Schowaj się w skarpetki lub między pluszaki Bym nie wyzywała, żeś taki, owaki A gdy po robocie wnet wyzionę ducha Lirykę przyjmę i będę cię słuchać Kołysankę zanuć mi wtedy rzewną  Bym choć ten jeden raz była ci królewną! (Na zdjęciu pobożne życzenia naiwnych dorosłych w Małym Mieście w Krakowie)